Złomrex nie kupuje Gdyni i Szczecina

Przemysław Sztuczkowski zrezygnował z kupowania stoczni w Gdyni i Szczecinie. Produkcję statków uznał za nieopłacalną

Aktualizacja: 13.05.2008 16:21 Publikacja: 12.05.2008 20:19

Protest stoczniowców przed siedzibą Kancelarii Premiera

Protest stoczniowców przed siedzibą Kancelarii Premiera

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Wyjąca syrena alarmowa i trumna symbolizująca polski przemysł stoczniowy towarzyszyły związkowcom niosącym do Kancelarii Premiera list z prośbą o zainteresowanie prywatyzacją zakładów w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie.

Ten spektakl nie miał jednak wpływu na wydarzenia w Ministerstwie Skarbu Państwa i zależnej od niego Agencji Rozwoju Przemysłu, gdzie w tym czasie Przemysław Sztuczkowski, właściciel Złomreksu i spółki Amber, rezygnował w imieniu tej drugiej z zakupu dwóch stoczni. – Po kilku miesiącach analiz informacji przekazanych przez zarządy stoczni uznaliśmy, że nawet w latach 2011 – 2012 nie będziemy w stanie zarabiać na produkcji statków oferowanych przez oba zakłady. A nie zamierzamy eksperymentować z projektowaniem jednostek na indywidualne zamówienia – wyjaśnił "Rz" Przemysław Sztuczkowski.

Teraz do rozmów o zakupie Gdyni może przystąpić izraelski armator Rani Ungar, ale Stocznia Nowa ze Szczecina drugiego kupca nie ma.

Informacja o rezygnacji Sztuczkowskiego zmartwiła Dariusza Adamskiego, szefa Sekcji Okrętowej NSZZ "Solidarność". – Ostatnia nasza nadzieja to premier jako człowiek z Wybrzeża. Musi bronić przemysłu, który zapewnia 80 tys. miejsc pracy w prawie 1000 firmach – mówi.

Jego zdaniem jeśli prywatyzacja stoczni nie zakończy się w czerwcu, oznaczać to będzie w praktyce ich upadłość. To zaś kosztować będzie państwo 4,5 mld zł już w pierwszym roku (koszty odpraw, niezapłaconych podatków i zasiłków dla bezrobotnych). – Korzystając z majątku upadłych stoczni, można coś produkować. Jednak upadłość oznacza exodus wykwalifikowanych pracowników – uważa Adamski.

Stocznie mogą upaść nie tylko z powodu braku finansowania, ale głównie ze względu na sankcje Komisji Europejskiej. Bruksela od dwóch lat oczekuje oddania stoczni prywatnemu inwestorowi lub zwrotu 5,4 mld złotych pomocy publicznej. Zdaniem Adamskiego nie ma szans na to, aby KE jeszcze raz zgodziła się na poszukiwanie chętnego do przejęcia polskich stoczni.

Rz: Z chęci kupienia dwóch stoczni wycofał się wczoraj jedyny chętny inwestor. Co teraz się stanie ze stoczniami?

Aleksander Grad: Jesteśmy zdecydowani kontynuować prywatyzację i zapobiec upadłości tych dwóch stoczni. Będziemy je prywatyzować i zachowamy bieżącą produkcję. Ktokolwiek liczy na to, że można doprowadzić stocznię do upadłości i w ten sposób wejść w posiadanie jej majątku, jest w błędzie. Nie ma naszej zgody na to, żeby tak omijać proces prywatyzacji.

Inwestora trzeba znaleźć. To zabiera czas, a Bruksela oczekuje finału do końca czerwca.

Już wczoraj rozmawiałem z Neelie Kroes, unijną komisarz ds. konkurencji. Mam nadzieję, że szybko uzgodnimy z Brukselą zasady postępowania. Chcemy ograniczyć zbędne procedury. W przypadku Stoczni Szczecińskiej Nowa jej właściciel, czyli Agencja Rozwoju Przemysłu, wyśle oferty do tych, którzy wcześniej wykazywali zainteresowanie jej zakupem. Dla Stoczni Gdynia wystąpimy do Rady Ministrów o odstępstwo od ustawy komercjalizacyjnej i zgodę na sprzedaż dla konkretnegoinwestora.

Spółka Amber przyznaje, że zrezygnowała, bo nie widziała zyskuw produkcji statków.

To prawda. Jednak muszę dodać, że to, czego oczekiwała, było dla nas nie do przyjęcia. Nie można żądać pokrycia strat z lat poprzednich, spłaty zobowiązań, a jednocześnie nie dawać gwarancji inwestycji, które sprawią, że stocznie nie upadną w przyszłości. W przemyśle stoczniowym jest dobra koniunktura, są zamówienia, dokonano w nich udanej restrukturyzacji przy zgodzie załogi. W tej sytuacji nie widzę powodów, aby popełnić błąd taki, jak przy prywatyzacji hut, które oddano za symboliczną złotówkę.

Wyjąca syrena alarmowa i trumna symbolizująca polski przemysł stoczniowy towarzyszyły związkowcom niosącym do Kancelarii Premiera list z prośbą o zainteresowanie prywatyzacją zakładów w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie.

Ten spektakl nie miał jednak wpływu na wydarzenia w Ministerstwie Skarbu Państwa i zależnej od niego Agencji Rozwoju Przemysłu, gdzie w tym czasie Przemysław Sztuczkowski, właściciel Złomreksu i spółki Amber, rezygnował w imieniu tej drugiej z zakupu dwóch stoczni. – Po kilku miesiącach analiz informacji przekazanych przez zarządy stoczni uznaliśmy, że nawet w latach 2011 – 2012 nie będziemy w stanie zarabiać na produkcji statków oferowanych przez oba zakłady. A nie zamierzamy eksperymentować z projektowaniem jednostek na indywidualne zamówienia – wyjaśnił "Rz" Przemysław Sztuczkowski.

Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?