Pierwszy raz w raporcie Ernst & Young „Atrakcyjność inwestycyjna Europy” wyprzedziliśmy Niemców. Słabiej wypadamy jednak w zestawieniu inwestycji zrealizowanych w roku 2007. Polska wypadła poza pierwszą dziesiątkę krajów, w których osiągnęły one najwyższą wartość. W 2006 r. byliśmy na siódmej pozycji, a w 2005 r. na piątej. W tym roku w czołówce się znaleźli: USA, Wielka Brytania i Francja.
W 2007 r. przyciągnęliśmy inwestycje warte 12,8 mld euro. Dzięki nim pracę znalazło 18,4 tys. osób. To wynik o ponad 40 proc. gorszy niż w roku 2006, ale wystarczająco dobry, by dać nam w rankingu drugie miejsce – po Wielkiej Brytanii. Tendencja spadkowa dotknęła wszystkie kraje europejskie. – Spada zainteresowanie lokowaniem na Starym Kontynencie projektów produkcyjnych. Coraz częściej mają one charakter usługowy – a w nich nie powstaje tak wiele nowych stanowisk – wyjaśnia Agnieszka Tałasiewicz, partner w Ernst & Young.
Jednocześnie podkreśla, że ważniejsze są deklaracje dotyczące planów inwestycyjnych, bo pokazują potencjał krajów. – Na Polskę wskazało 18 proc. menedżerów, na drugim miejscu w Europie są Niemcy z 16 proc. Mocną pozycję mają Rumunia i Rosja, a słabszą Czechy i Węgry – komentuje Tałasiewicz.
147 projektów obsługuje obecnie Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych
Dodaje jednak, że potencjał Europy Zachodniej maleje. Koncerny coraz częściej wybierają Chiny, Indie, Rosję i Bliski Wschód. Najważniejszym czynnikiem, którym się kierują, jest bowiem dostęp do nowych rynków. – Polska powinna wykorzystać fakt, że jest postrzegana jako najatrakcyjniejsze miejsce lokowania inwestycji w Europie i przyspieszyć reformy oraz radykalnie poprawić stan naszej infrastruktury technicznej i wiedzy – mówi Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young.