Aleksander Grad przyjechał do Brukseli ze wstępną umową sprzedaży Stoczni Gdynia spółce ISD, która już kontroluje Stocznię Gdańsk. Przedstawił również projekt restrukturyzacji obu stoczni przygotowany przez ISD. – W niektórych punktach jest on zbieżny z oczekiwaniami Komisji – mówił minister dziennikarzom po spotkaniu z komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Przekonywał, że do 26 czerwca zdąży przesłać jej gotowe plany restrukturyzacyjne wszystkich trzech stoczni, również Szczecińskiej, którą – jak pisaliśmy – zainteresowani są m.in. norweski Ulstein Werft, Mostostal Chojnice i Newag.
Optymizmu ministra nie podzieliła sama komisarz. W wydanym komunikacie podkreśliła, że ma poważne wątpliwości, czy umowa z ISD spełnia podstawowe warunki udzielania państwowej pomocy w UE. Przepisy unijne przewidują, że restrukturyzacja stoczni musi gwarantować ich trwałą rentowność, być finansowana głównie ze środków własnych oraz doprowadzić do zmniejszenia mocy produkcyjnych. Ten trzeci warunek to forma kompensaty dla konkurencji za udzieloną wcześniej pomoc publiczną. W przypadku stoczni w Gdyni i Szczecinie Komisja szacuje ją na 5 mld zł.
Komisarz Kroes podkreśliła, że jeśli do 26 czerwca (ten dzień to zarazem ostateczny termin, jaki Komisja Europejska wyznaczyła ukraińskiemu inwestorowi i skarbowi państwa na przedstawienie konkretnego planu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk) nie dostanie dobrych planów dla wszystkich stoczni, będzie musiała podjąć decyzję nakazującą zwrot pomocy publicznej udzielonej tym przedsiębiorstwom. Szczególnie trudna jest sytuacja Stoczni Szczecińskiej. Komisja przypomina, że dyskusje z polskim rządem trwają już trzy lata.
Czy potencjalni inwestorzy dla Gdyni i Szczecina wspólnie ze skarbem państwa są w stanie w ciągu dwóch tygodni zaprezentować taki plan restrukturyzacji, który zadowoli Brukselę? Najlepszym, bo konkretnym, argumentem byłyby w obu przypadkach umowy przedwstępne zawierające deklaracje stron: wysokość dokapitalizowania stoczni przez SP i poziom inwestycji gwarantowanych przez inwestora. Na razie jednak skarb państwa nie dysponuje nawet jedną wiążącą ofertą zakupu stoczni.
By przed 26 czerwca zawrzeć umowę przedwstępną z inwestorem, konieczna jest decyzja polityczna o sprzedaży stoczni z wolnej ręki, poza trybem przetargowym. W Szczecinie sprawa jest o tyle łatwa, że ta stocznia nie podlega ustawie o komercjalizacji i prywatyzacji: wystarczyłaby więc zgoda głównych akcjonariuszy: Agencji Rozwoju Przemysłu i Korporacji Polskie Stocznie. W przypadku Stoczni Gdynia, gdzie większościowy udział ma Skarb Państwa, zgodę na odstąpienie od trybu przetargowego musi wyrazić Rada Ministrów (o tym, że MSP rozważa ten scenariusz, wspominał kilka tygodni temu minister Grad).