– Mamy do czynienia z 30 – 40-procentową korektą cen stali zbrojeniowej, blachy staniały o kilka – kilkanaście procent – narzeka Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu z Dąbrowy Górniczej. Głównym winowajcą jest spowolnienie gospodarcze, które coraz mocniej widoczne jest również na polskim rynku. Stal tanieje szybciej, bo inwestorzy w przemyśle i budownictwie zaczęli już uwzględniać w swoich planach inwestycyjnych pesymistyczne prognozy rozwoju gospodarki. Coraz bardziej wyraźne są symptomy spowolnienia w przemyśle motoryzacyjnym, produkcji urządzeń gospodarstwa domowego, a zwłaszcza w budownictwie.
– Skutki amerykańskiego kryzysu na rynkach finansowych nie dotykają nas bezpośrednio, ale spowodowały już dużo ostrożniejsze planowanie rozwoju i korygowanie optymistycznych dotąd strategii polskich firm – tłumaczy Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Rynek odreagowuje też po gorących miesiącach szybkiego windowania cen surowca przez huty (od jesieni zeszłego roku drożały energia i rudy) i okresie robienia zapasów przez dystrybutorów liczących na trwałą koniunkturę i wyższe zyski. Po dobrym pierwszym półroczu 2008 roku, kiedy wydawało się, że wzrost cen wyrobów stalowych zapoczątkowany jesienią 2007 roku będzie trwał jeszcze wiele miesięcy, obecnie dystrybutorzy przygotowują firmy na najgorsze. Dlatego wiele z nich ma magazyny pełne wyrobów, a niektóre zaczynają mieć problemy z płynnością.
Andrzej Wojdyna, prezes warszawskiego Konsorcjum Stali, potwierdza niekorzystny dla dystrybutorów obrót spraw. Konsorcjum Stali, jeden z największych graczy w branży, podobnie jak konkurenci zainwestował w unowocześnienie usług. Wydano duże pieniądze na rozwinięcie centrów serwisowych konfekcjonujących wyroby na konkretne zlecenia oraz zbrojarnie.
– Liczyliśmy na szybszy start inwestycji drogowych, sportowych i komunalnych – przyznaje prezes Wojdyna. Rozpoczęcia nie tylko największych projektów na razie jednak nie widać.