– Trudno mi komentować coś, czego nie dostaliśmy – mówił ok. godz. 14 Dominik Kolorz, szef górniczej „S”. Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce mówi, że o liście dowiedział się z mediów. – Ale to standardowe działanie, z tego, co sobie przypominam, przed poprzednim strajkiem (grudzień 2007 r. – red.) też takie listy były, od poprzedniego zarządu, i nic nie dały. Referendum zresztą pokaże, czy tym razem się udało – kwituje. A jeszcze nigdy w historii górniczych referendów strajkowych nie zdarzyło się, by górnicy powiedzieli „nie” dla strajku.
„Drodzy Górnicy! Znów o nas głośno. Oczywiście, chodzi o podwyżki płac dla pracowników Kompanii Węglowej. Osoby spoza branży zarzucają nam nieliczenie się z tak zwanym otoczeniem, czyli realiami dnia codziennego. Spójrzmy co dotyka naszych rodaków w przemyśle motoryzacyjnym, zbrojeniowym czy stoczniowym. Tam nie tylko nie podwyższa się płac, ale następuje ich zamrożenie czy wręcz obniżanie. Pracownicy godzą się na takie warunki, by w dobie kryzysu zachować miejsca pracy. Nie chodzi o wymuszone ustępstwa, lecz przyjęcie argumentów wypowiadanych przez zarządy dotkniętych kryzysem firm. To po prostu przykra dla wszystkich rzeczywistość potwierdzona tylko w naszym regionie utratą miejsc pracy przez blisko 40 tysięcy osób.” – czytamy w liście do górników.
Prezes podkreśla w nim, że zarząd podczas mediacji, mimo kryzysu, proponował górnikom podwyżki średnio o 250 zł brutto miesięcznie na pracownika, ale ta propozycja została odrzucona. Kugiel ponowił w liście tę propozycję i wyliczył, że spółka chce przeznaczyć w tym roku na wzrost wynagrodzeń 195 mln zł. A na żądania związków zawodowych, czyli wg wyliczeń KW 372 miliony złotych, firmy obecnie nie stać. Zaznaczył jednak, że nie zamyka pola do dalszych rozmów.
Dominik Kolorz podkreśla jednak, że podwyżki byłyby realizowane wyłącznie wtedy, gdyby spółka zrealizowała założony na 2009 r. plan ekonomiczny. – Poza tym zależałaby od cokwartalnych wyników finansowych, więc mogło by wyjść tak, że de facto i tak by jej nie było – tłumaczy.
„Strajk to ostateczność i najgorsze z możliwych rozwiązań. Zawsze najważniejszy musi być zarówno pracownik, jak i dobro firmy. Zawsze traktowani razem, nigdy osobno. Wspólnie udawało się nam przezwyciężać trudności. Jestem przekonany, że tak będzie i tym razem. Zapowiadane przez Komitet Protestacyjno – Strajkowy referendum będzie potwierdzeniem wyboru drogi dalszego rozwoju Kompanii Węglowej. Bardzo poważne problemy naszej firmy, których rozwiązanie pozwoli na jej funkcjonowanie w najbliższych miesiącach, a nawet latach powinny być rozstrzygane w atmosferze pokojowego dialogu. Musimy uwzględniać sytuację ekonomiczno – finansową spółki. Strajk przyniósłby wymierne straty finansowe, oddalające nas od proponowanych przez Zarząd podwyżek wynagrodzeń. Apeluję o rozwagę” – czytamy w liście.