Jeśli tempo przyrastania zapasów utrzyma się, surowca na koniec roku może być nawet 10 mln ton. To ok. 12 proc. produkcji. Dla spółek węglowych oznacza to 3,5 mld zł utraty przychodów.
Kompania Węglowa, największa firma górnicza w Europie, zapowiedziała, że zmniejszy wydobycie o 2,6 mln ton i sprzedaż o 6,6 mln ton. Rzecznik KW Zbigniew Madej nie mówi jednak, jak taki spadek sprzedaży przełoży się na finanse firmy. Według niego tworzący się plan kryzysowy dopiero w maju będzie zatwierdzony przez władze spółki. Jednak w samym tylko marcu KW poniosła 0,3 mln zł straty netto (po I kw. miała nieco ponad 10 mln zł zysku netto).
Najgorzej jest w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która z powodu dekoniunktury na węgiel koksujący odnotowała po I kw. niemal 80 mln zł straty netto.
Na zwałach 16 kopalń KW są już 2 mln ton niesprzedanego surowca. W sześciu kopalniach JSW węglowa górka przekroczyła po I kw. milion ton, teraz – według szacunków „Rz“ – to już 1,5 mln ton. Tylko Katowicki Holding Węglowy nie mówi o swoich zapasach surowca.
– Sytuacja jest zła. Np. w naszej koksowni Przyjaźń są już pełne zapasy i koksu, i węgla. Dlatego musimy podejmować nowe działania, by dostosować produkcję węgla do zbytu – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Chodzi m.in. o wprowadzenie piątków bez wydobycia, by zapasy surowca nie rosły. Załogi są przeciwne, bo za postojowe zarabiają mniej.