– 11 maja w Warszawie mamy zespół trójstronny ds. górnictwa z udziałem wiceminister gospodarki Joanny Strzelec-Łobodzińskiej. Mamy nadzieję, że się w końcu dowiemy, co dalej z JSW, bo na zniszczenie tam związków nie pozwolimy – zapowiada Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
„Niszczenie związków” wiąże się z reorganizacją struktury górniczej spółki. Od 11 maja bezpośrednio JSW, a nie jak do tej pory poszczególne kopalnie, stanie się pracodawcą 23-tysięcznej załogi. Związkowcy walczą, bo w efekcie tej operacji liczba ”związkowych” etatów w spółce, na których zatrudnieni są związkowi liderzy, zmniejszy się z ponad 60 do ok. 40.
Poza tym górnicy boją się dalszych dojazdów do pracy. I coraz niższych pensji, bo zarząd JSW – jak wynika z informacji ”Rz” – w zasadzie zdecydował już o tym, że w maju i czerwcu nie będzie wydobywać węgla w swoich sześciu kopalniach z powodu zapasów przekraczających milion ton i braku zbytu. – Decyzja w zasadzie zapadła, pozostaje tylko pytanie, co z pracownikami w piątki: czy będą pracować np. przy remontach, czy dostaną niższe postojowe – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Górnicy szacują, że przez postojowe mogą zarobić nawet o 30 proc. mniej. Kopalnie JSW nie pracowały 30 kwietnia i 4 maja, kolejny postój nastąpi 8 maja. Dzień wcześniej ma się odbyć posiedzenie zarządu, który zadecyduje o sposobie ograniczenia wydobycia.
Wcześniej górnicy planują skutecznie uprzykrzyć życie zarządowi. – Dziś będziemy wszędzie tam, gdzie szefowie JSW – zapowiada Bogusław Ziętek, lider Sierpnia ‘80. – Do południa zarząd powinien być w pracy, a po południu w domach – dodaje, dając do zrozumienia, że rozpoczynające się we wtorek ściganie zarządu spółki odbywać się będzie nie tylko w godzinach pracy.
Na pierwszy ogień mają iść prezes Jarosław Zagórowski oraz wiceprezes wybrany przez pracowników Marian Ślęzak, który poparł politykę zarządu, a nie postulaty załogi (dlatego 22 czerwca górnicy w referendum zadecydują o jego odwołaniu). – Nic nie wiemy o pikietach – mówi Jabłońska-Bajer. – Ale prezes na pewno przed nikim nie będzie uciekał.