- Byłoby głupie, mówić, że nie słyszałam o rocznicy 4 czerwca. Ale zapewniam: to całkowity przypadek, że właśnie teraz pozytywnie oceniamy plan dla Stoczni Gdańskiej – mówiła Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji po spotkaniu z polskim ministrem skarbu.

Aleksander Grad przedstawił komisarz ostatnie szczegóły planu ratunkowego dotyczące m.in. źródeł finansowania restrukturyzacji przez ukraińskie ISD, które posiada 90 proc. udziałów w zakładzie. – Czekają nas jeszcze ostatnie formalności. Ale po tym, co dziś usłyszałam, jestem przekonana, że nasza ostateczna decyzja będzie pozytywna – powiedziała Kroes. Komisja ma wyrazić oficjalną zgodę przed wakacjami.

Dzięki temu Stocznia Gdańska nie będzie musiała zwracać ponad 700 mln zł pomocy publicznej, bo dotychczasowe dotacje zostaną zaliczone na poczet restrukturyzacji. Inwestor będzie musiał ograniczyć produkcję i zatrudnienie. Minister Grad zapewnił jednak, że Gdańsk zachowa duże moce produkcji statków – 100 tys. CGT (ton przeliczeniowych pojemności brutto statków).

Neelie Kroes przekonywała, że decyzja KE jest czysto ekonomiczna. I nie ma nie tylko związku z rocznicą wyborów 4 czerwca, ale i z telefoniczną rozmową Donalda Tuska z szefem KE Jose Manuelem Barroso. Według nieoficjalnych informacji miało do niej dojść w piątek. – Nic nie wiem o tych kontaktach – zapewniała Kroes.

Komisarz ogłosiła też wczoraj drugą pozytywną dla polskiego przemysłu stoczniowego informację. Pierwotnie 6 czerwca miał upłynąć termin likwidacji stoczni Szczecińskiej i Gdynia. Bruksela wcześniej uznała udzieloną im pomoc publiczną za nielegalną i nakazała sprzedaż ich majątku. I tak zrobiono, ale nie wszystkie procedury prawnoadministracyjne zostały zakończone. Dlatego nadzorujący sprzedaż zarządca kompensacji wystąpił o przedłużenie terminu i dostał czas do końca czerwca. Minister Grad po raz kolejny zapewnił wczoraj, że w obu zakładach będą produkowane statki. Nie podał jednak szczegółów dotyczących nabywcy większości majątku obu stoczni – United International Trust zarejestrowanego na Antylach Holenderskich.