W przyszłym tygodniu rząd może ocenić nową umowę gazową z Rosją. W ministerstwach Skarbu i Gospodarki trwają analizy uzgodnień, jakie poczyniły PGNiG i Gazprom. Firmy ustaliły, że Polska zwiększy import rosyjskiego gazu z ok. 7,5 mld
m sześc. rocznie (obecnie) do 10,3 mld, i to perspektywie do 2037 r. Jak przyznał wiceprezes PGNiG Sławomir Hinc, nie zmieni się formuła cenowa i Polska będzie obliczać należności dla Gazpromu według dotychczas obowiązującego wzoru. Groźba podwyżki była realna, gdyż gdy trzy lata temu Polska też negocjowała z Rosjanami dodatkowy import, ci zażądali podwyżki o 10 proc.
Z informacji „Rz” wynika, że uzgodniono, iż spółka EuRoPol Gaz, odpowiedzialna za tranzyt gazu rosyjskiego przez nasz kraj do Niemiec, będzie jednak zarabiać. Strona rosyjska wskazywała wielokrotnie, że EuRoPol Gaz, który jest właścicielem polskiego odcinka gazociągu jamalskiego, nie musi działać z zyskiem.
Głównym źródłem przychodów spółki są opłaty tranzytowe, które obciążają głównie Gazprom (śle do Niemiec rocznie ok. 27 mld m sześc. gazu). Według naszych informacji stawki tranzytowe będą ustalane według prawa polskiego. – Ale na pewno nie będą tak wysokie jak w Europie – dodał. Opłata w krajach UE wynosi ok. 2,5 – 3 dol. za przesłanie 1000 m sześc. gazu na 100 km. Obecne stawki EuRoPol Gazu to ponad 4 zł za taką samą ilość surowca.
Tymczasem Ministerstwo Skarbu odpiera zarzuty o to, że wraz ze zwiększeniem importu z Rosji pojawi się problem z nadmiarem gazu w kraju, i to już w 2015 r., gdy powstanie gazoport. – Polska ma potencjał do zwiększenia popytu – przekonywał we wtorek na konferencji „Petrobiznes” wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski. – W krajach unijnych przeciętne zużycie gazu jest trzykrotnie wyższe niż w Polsce.