W tym roku sprzedamy za granicę do 7 mln ton węgla (realnie 6,7 mln), w przyszłym przynajmniej 8,3 mln t. – Ale nasze kontrakty z kopalniami przewidują dostawy nawet 9,6 mln ton, jeśli będzie takie zapotrzebowanie – mówi „Rz” Jerzy Galemba, rzecznik Węglokoksu, głównego eksportera węgla. Najwięcej węgla za granicę sprzeda Kompania Węglowa – 6,5 mln t.
Ale import węgla nie będzie malał. Przeciwnie. W 2008 r. sięgnął 10 mln t, w tym może to być 0,5 – 1 mln t więcej, choć zdaniem Aleksandry Magaczewskiej, dyr. Departamentu Górnictwa w resorcie gospodarki, na razie trudno to ostatecznie oszacować. – Ale wielkość ta będzie zbliżona do tej z 2008 r. – mówiła w piątek na górniczej konferencji w Katowicach.
– W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku do Polski przyjechało już 7,24 mln ton węgla z zagranicy – podaje Jerzy Podsiadło, prezes Węglokoksu. Zdaniem Magaczewskiej to efekt głównie braku węgla na krajowym rynku w 2008 r. Energetyka, chcąc uniknąć przykrej niespodzianki, zakontraktowała paliwo za granicą. Głównie w Rosji (51 proc. importu do Polski), Czechach (21 proc.) i USA (17 proc.). Rośnie import koleją, maleje drogą morską. – Dlatego ważny jest rozwój terminali kolejowych na Wschodzie. My budujemy taki po stronie białoruskiej – mówi Krzysztof Sędzikowski, prezes CTL Logistic.
Przedstawiciele kopalń są zgodni – nie ma szans, by Polska znów była eksporterem netto węgla. Po pierwsze spada wydobycie surowca w kraju (już jest niższe o 5 mln t niż rok temu), po drugie energetyka nie patrzy na patriotyzm lokalny.
– To biznes. Będziemy wybierać najniższą cenę. Drogi węgiel to droga energia – mówi Torbjörn Wahlborg, prezes Vattenfalla w Polsce. – W Warszawie od sześciu lat nie podnieśliśmy cen ciepła, choć węgiel drożał. Tniemy koszty wszędzie, także na paliwie, więc rządzi cena. Nie ustalamy z góry: tyle węgla z Polski, tyle z zagranicy – dodaje Paweł Smoleń, prezes Vattenfall Heat Poland.