Resort zdrowia wyraźnie zapowiedział kilka dni temu, że odpowiednie zapisy będzie chciał wprowadzić do nowej ustawy refundacyjnej, która ujrzy światło dzienne w przyszłym roku.
Na usztywnienie cen leków dotowanych przez państwo naciskają przede wszystkim drobni aptekarze. Ich zdaniem przyjęcie jednolitych cen poszczególnych leków zlikwiduje przewagę konkurencyjną, jaką mają sieci aptek współpracujące z największymi hurtowniami. Uniemożliwi bowiem udzielanie rabatów. Uważają też, że dzięki zmianom zmniejszą się wydatki pacjentów, a także NFZ na leki. Nikt jednak jak dotychczas nie oszacował potencjalnych oszczędności.
Zdaniem Grzegorza Kucharewicza, prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej, skoro producenci leków są w stanie teraz udzielać nawet kilkudziesięcioprocentowych rabatów wybranym hurtowniom czy aptekom, to mogliby po prostu obniżyć ceny leków.
– Ceny leków w Polsce są i tak jednymi z najniższych w Europie, trudno sobie wyobrazić, by bez przymusu ze strony konkurencji ktokolwiek chciał rezygnować z wyższych marż – uważa Piotr Kula z firmy Pharma Expert. Innego zdania jest Kucharewicz. – Jest sporo leków, które taniej można kupić w innych krajach, np. na Słowacji, a nawet w Anglii – mówi.
Przeciwnicy sztywnych marż podkreślają, że firmy przez co najmniej kilka miesięcy mają zagwarantowany stały poziom cen. Listy refundacyjne, które powinny być aktualizowane co kwartał, w rzeczywistości są zmieniane raz, dwa razy do roku.