Firmy w USA zlikwidowały w listopadzie tylko 11 tys. miejsc pracy (analitycy przewidywali 125 tys.), a wskaźnik bezrobocia zmalał do 10 proc. z 10,2 w październiku – podał resort pracy. – Jego spadek to dobra wiadomość – mówił w piątek „Rz” Oliver Jakob, szef monitorującej rynek naftowy szwajcarskiej firmy Petromatrix. – Ludzie wyprowadzą auta z garażu, pojadą do pracy – dodał. Po tych danych cena ropy podskoczyła o ponad 1,5 dol., do 79,6 dol. za baryłkę, by za chwilę wrócić do poprzedniego poziomu.

Ceny surowców będą jednak nadal uzależnione głównie od dolara, a wiadomo, że słaby dolar pomaga ożywieniu w USA. Ropa do świąt nie powinna zdrożeć powyżej 80 dol. za baryłkę.

Ceny ropy zależne będą też od efektów konferencji ministrów OPEC 22 grudnia. Jednak jaka decyzja nie zapadłaby, to i tak efekt w krótkim okresie będzie minimalny, bo większość inwestorów na święta zamyka pozycje i ożywia się po Nowym Roku. A obecna cena jest dla OPEC satysfakcjonująca. – 70 – 80 dol. za baryłkę wydaje się w porządku. To bliskie pułapu, jaki uznaliśmy za zadowalający i dla konsumentów, i dla producentów – mówił w piątek Ali al Nami, saudyjski minister ds. ropy.

Jest mało prawdopodobne, by do konferencji kartelu doszło na rynku do jakichś dramatycznych wydarzeń. A więc będzie spokojnie. Tyle że te 70 – 80 dol. jest znacznie korzystniejsze dla producentów – których wydobycie baryłki kosztuje 5 – 7 dol., jak jest w Arabii Saudyjskiej – niż dla konsumentów.