Niewykluczone, że jeszcze dziś w Sejmie odbędzie się drugie czytanie znowelizowanej ustawy o usługach turystycznych. Jeśli tak się stanie, jutro odbyłoby się głosowanie nad nią.
Nowe przepisy mają być bezpiecznikiem dla turystów wyjeżdżających za granicę z biurem podróży. Zagwarantują im zwrot poniesionych kosztów na wypadek, gdyby splajtowało. A jeśli plajta biura dopadłaby jego klientów na wycieczce, zapewnią sprowadzenie ich do kraju.
W jaki sposób? Poprzez obowiązkowe gwarancje bankowe lub ubezpieczeniowe. Wyższe niż dotychczas, co dla biur będzie oznaczało zwiększenie kosztów. Jeszcze nie wiadomo, jak bardzo, choć w branży pojawiają się szacunki, że nawet kilkakrotne. – Sam kierunek zmian w przepisach jest słuszny. Ale duży wzrost wydatków może część biur podróży rozłożyć na łopatki – ostrzega wiceprezes Rainbow Tours Remigiusz Talarek. Także Polska Izba Turystyki jest mocno zaniepokojona. – Ucierpią zwłaszcza mniejsze biura, które nie będą mieć wystarczającego majątku wymaganego przy udzielaniu gwarancji – twierdzi prezes PIT Jan Korsak. Tymczasem Andrzej Gut-Mostowy z PO, poseł sprawozdawca ustawy, argumentuje:
– Jeśli mamy na jednej szali branżę obawiającą się wzrostu składek, a na drugiej bezpieczeństwo ludzi korzystających z usług turystycznych, to priorytetem są ci drudzy – oznajmia.
Inne rozwiązanie forsowała PIT. Proponowała powołanie funduszu gwarancyjnego, zasilanego składkami biur odprowadzanymi od każdego wysyłanego za granicę klienta. Miał on także nadzorować działalność branży. Zdaniem Gut-Mostowego prace nad powołaniem takiego funduszu zostaną jednak w przyszłości wznowione.