Powstałby polsko - czeski produkt bo udział waszych firm w jego budowie, a potem obsłudze i serwisowaniu sięgałby kilkudziesięciu procent — kusi Ladislav Šimek prezes Aero Vodochody. Czesi, którzy wyprodukowali już 72 alki i używają w swoich siłach powietrznych 24 tych szkolnych odrzutowców ( a także szkolą pilotów węgierskich) chcą się podzielić technologią sprzed dekady, sprawdzoną w praktyce. — W przypadku płatowca alca prezentuje technologiczny poziom naszej irydy. Wyposażenie awioniczne, glaskokpit dostosowano do potrzeb szkolenia pilotów myśliwców Gripen czy F16 — przyznaje Bartosz Głowacki ze „Skrzydlatej Polski".
Czesi zapewniają, że samoloty dla Polski będą fabrycznie nowe, choć w magazynach Aero Vodochody jest kilkadziesiąt nie wykorzystywanych maszyn, zakonserwowanych i czekających na klientów.
W polskim przetargu na 16 samolotów przystosowanych do szkolenia pilotów jastrzębi Aero mają oczywistą przewagę.To niska cena L159 i niezwykle ekonomiczne koszty eksploatacji jednosilnikowych odrzutowców. A warunki polskiego konkursu przesądzają, że na 100 możliwych punktów za najbardziej przystępną cenę będzie można uzyskać aż 70.
Co istotne z punktu widzenia wymagań polskiego przetargu — L159 Alca już teraz pełni rolę samolotu szkolno — bojowego.
— Na pokładzie czeskiego odrzutowca możemy mieć zintegrowane i sprawdzone w działaniu systemy uzbrojenia zgodne ze standardami NATO: działko 20 mm, pociski rakietowe powietrze powietrze sidewinder i powietrze — ziemia maverick, nawet bomby kierowane laserowo GBU i klasyczne — mówi Jerzy Gruszczyński były pilot i ekspert militarny pisma Lotnictwo. System nawigacyjny i tzw. glaskokpit odpowiadają podstawowym wymaganiom szkolenia pilotów jastrzębi F16 — dodaje.