Japonia: tragedia ludzi z rybnego rynku

Fala tsunami pochłonęła tak liczne ofiary w ludziach, sprzęcie i hodowli, że Japończycy mogą być na długo pozbawieni dostaw wielu gatunków owoców morza

Publikacja: 24.03.2011 14:10

Japonia: tragedia ludzi z rybnego rynku

Foto: Bloomberg

Z każdym dniem rośnie liczba śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi z 11 marca i ponad 10-metrowej fali tsunami. Teraz mówi się o 26 tys. zmarłych i zaginionych.

Do ludzkiej tragedii doszły niszczycielskie skutki w gospodarce morskiej japońskiego wybrzeża na północ od Tokio. — Tsunami zmyła cały sektor hodowli przegrzebków (małży św. Jakuba, coquilles St-Jacques) ośrodki hodowli i ludzi, którzy tam pracowali — stwierdza Toshiharu Kagami, pracownik hurtowni rybnej na głównym targu rybnym w Tokio, Tsukiji.

Za wcześnie jeszcze na wyliczanie skutków kataklizmu na obroty tego targu czy japońskiego eksportu owoców morza, ale zniszczenia w północnej części kraju są już odczuwalne na Tsukiji — największym na świecie targu rybnym. W 2009 r. sprzedano tam 544 tys. ton o wartości 434 mld jenów (5,4 mld dolarów).

W zbiornikach z wodą, czy w skrzynkach ze styropianu, wypełniających małe stragany na rynku Tsukiji nie ma już żadnej odmiany płastug, czarnej skorpeny czy muszli ślimaków, suchotek, pochodzących z prowincji Iwate, Miyage i Fukishima na połnocnym wschodzie, nazywanych łącznie Sanriku.

Na targowisku nie ma także innych morskich smakołyków z tego regionu, jak np. słynnych ostryg czy wodorostów wakame. Oferowane przegrzebki pochodzą z zachodniego wybrzeża Japonii i jest ich znacznie mniej.

Bez ostryg i wakame

Sprzedawcy z Tsukiji odnotowują spadek liczby kupujących, zwłaszcza szefów kuchni z barów sushi czy restauracji, bo z kolei do ich lokali przychodzi mniej konsumentów. Władze chcąc oszczędzać elektryczność zlikwidowały część połączeń kolejowych, a w samych placówkach gastronomicznych też brakuje prądu i gazu.

– Zaplanowano przerwy w dostawie elektryczności i paliw płynnych, więc ludzie po prostu nic nie kupują — stwierdza hurtownik Haruo Shinzaki.

– Konsumenci zniknęli, wielu odwołuje rezerwacje — przyznaje Hiroshi Nagae, prowadzący w Tokio restaurację na 70 osób. W dodatku nie mógł dostać żadnej płastugi, więc oferuje dania z makreli.

- Od czasu trzęsienia ziemi liczba klientów Tsukiji, leżącego na nabrzeżu, u ujścia rzeki Kanda do Zatoki Tokijskiej, zmalała o 70 proc. — ocenia przedstawiciel tego targowiska Tsutomu Kosaka. Jego zdaniem, potrzeba będzie roku albo nawet więcej na przywrócenie normalnych dostaw wielu produktów.

Pierwszego dnia po weekendzie i wolnym poniedziałku było wyraźnie mniej ryb na targu, a przegrzebki zdrożały o 20-30 proc. — dodaje Masato Yajjima (67 lat). który prowadzi od 35 lat sklep z sushi w Tokio. — W przyszłym roku możemy zapomnieć o ostrygach czy wakame.

Tetsuya Saotome, właściciel kilku bardziej eleganckich tokijskich restauracji oferujących tempurę (owoce morza zasmażane w cieście naleśnikowym) stwierdza, że w ciągu tygodnia jego obroty zmalały o 90 proc. — O piątej po południu ludzie pędzą do domów, a o ósmej pociągi są już puste, bo później staną z braku prądu — dodaje.

Ale problemy wynikają nie tylko z prostej zależności popytu i podaży. — Niektórzy klienci pytają o ryby, które nie pochodzą z północy, bo boją się skutków awarii — tłumaczy Eiichi Heima (66), właściciel hurtowni Kitome Suisan, mając na myśli wybuchy w Fukushimie.

Przedstawiciel japońskiej federacji stowarzyszeń spółdzielni rybackich, Rika Tatsui odrzuca takie obawy: nie ma na rynku ryb z regionów dotkniętych wybuchem, nie ma skażonych ryb. A takie plotki to najgorsze, co może nas spotkać — dodaje.

Problemy energetyki i energetyki jądrowej, zniszczenia infrastruktury w północno-wschodniej Japonii utrudnią na długo funkcjonowanie gospodarki. Handlarze rybami z Tsukiji odczują to jako pierwsi. — Gospodarka nieprędko odrodzi się — uważa hurtownik Toshiharu Kagami. — Władze w Tokio będą musiały podjąć ogromne wysiłki, a ludzie nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy.

 

Z każdym dniem rośnie liczba śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi z 11 marca i ponad 10-metrowej fali tsunami. Teraz mówi się o 26 tys. zmarłych i zaginionych.

Do ludzkiej tragedii doszły niszczycielskie skutki w gospodarce morskiej japońskiego wybrzeża na północ od Tokio. — Tsunami zmyła cały sektor hodowli przegrzebków (małży św. Jakuba, coquilles St-Jacques) ośrodki hodowli i ludzi, którzy tam pracowali — stwierdza Toshiharu Kagami, pracownik hurtowni rybnej na głównym targu rybnym w Tokio, Tsukiji.

Pozostało 87% artykułu
Biznes
Rekordowa liczba bankructw dużych firm na świecie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Święta spędzane w Polsce coraz popularniejsze wśród zagranicznych turystów
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki