– U nas najpierw mówi się o pieniądzach, a potem o bezpieczeństwie kopalń. Jednak każda złotówka zainwestowana w górnictwo, czy to w pensje czy w nowe maszyny, to pieniądze włożone w bezpieczeństwo – powiedział podczas Forum Polski Węgiel 2011 Wojciech Magiera, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego.
– Koszt jednego wypadku to średnio 28 tys. zł. W KHW nakłady na BHP to 340 mln zł rocznie. Z jednej strony dużo, z drugiej mało, dlatego szukamy sposobów, jak najlepiej dotrzeć do ludzi – mówił Eugeniusz Małobęcki, dyrektor ds. BHP w Katowickim Holdingu Węglowym. Spółka wprowadziła teraz m.in. program „Minuty dla bezpieczeństwa". W jego ramach górnicy są szkoleni pod ziemią, bezpośrednio na stanowisku pracy. Zdaniem Jacka Korskiego, p.o. prezesa Kompanii Węglowej, ważne są organizacja pracy i podejście ludzi do bhp. – Ale dopóki górnicy będą pracowali pod ziemią, wypadki będą się zdarzały – powiedział Korski.
Czy będzie możliwe wprowadzenie bezzałogowego wydobycia? – Prowadzone próby nie zawsze to potwierdzają – powiedział Zygmunt Kosmała, prezes Bumechu. – Przy drążeniu wyrobisk zdalne sterowanie może się sprawdzić, ale całkowite wyeliminowanie załóg nie
– dodał. Zdaniem Waldemara Łaskiego, prezesa Famuru, bezzałogowe wydobycie w kopalniach będzie możliwe. Firmy maszynowe pracują nad takimi technologiami. – Jednak nie zawsze górnictwo jest nimi zainteresowane – powiedział Łaski.
Paneliści przyznali, że do poprawy bezpieczeństwa przyczynią się też inwestycje w maszyny, ale takie, by tworzyć ciągi technologiczne, za które odpowiada dana firma. Kopalnie zaś zapowiedziały wzrost wydatków na inwestycje: np. Kompania z 840 mln zł w 2010 r. do 920 mln zł w 2011 r., a Bogdanka z 670 do 780 mln zł. – To u nas rekordowy poziom – powiedział Waldemar Bernaciak, wiceprezes Lubelskiego Węgla.