To oznacza, że co roku z polskich sieci znika ok. 18 terawatogodzin energii z ok. 150 TWh wyprodukowanych w naszym kraju. – Części strat nie da się uniknąć, ale te dane oznaczają, że straty w Polsce są większe od średniej unijnej nawet o połowę – mówi „Rz" prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Ekspert, który jest także koordynatorem Unii Europejskiej ds. budowy mostu energetycznego Polska – Litwa, wyjaśnia, że największy problem widać w sieci tzw. niższych napięć, należących do spółek dystrybucyjnych. Natomiast znacznie mniej ubywa energii w trakcie przesyłu sieciami o wysokim napięciu, będącym w gestii spółki PSE Operator, która odpowiada za cały system.
Prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej szacuje, że straty na sieciach przesyłowych wynoszą zaledwie ok. 3 TWh rocznie, natomiast na liniach dystrybucyjnych – ok. 15 TWh. Jego zdaniem najtrudniejsza sytuacja jest we wschodnich regionach naszego kraju. – Tu są obszary, gdzie straty na przesyle sięgają nawet 19 proc. – dodaje. – Im wyższe napięcie, tym niższe straty.
Długi transfer
Prof. Żmiejewski wyjaśnia, że słabością polskiego systemu jest nawet dwukrotnie mniejsza gęstość niż u naszych zachodnich sąsiadów i spadek napięcia. Jednocześnie odcinki linii są długie, co też powoduje straty.
4 mln złotych kosztuje w Polsce ułożenie 1 km linii napowietrznej 400 kV (jednotorowej)