W przedstawionych dzisiaj w Paryżu prognozach Boeing nie kryje optymizmu. Jeszcze niedawno szacował, że w ciągu najbliższych dwóch dekad sprzedanych zostanie niecałe 31 tys samolotów. Dawało to wycenę rynku na poziomie 3,6 mld dol. Rosnący popyt ze strony azjatyckich klientów zmusił spółkę do zweryfikowania własnych wyliczeń. Teraz szacuje ona, że do 2030 r. nabywców znajdzie 33,5 tys maszyn za kwotę w sumie 4 bln dol.

- Światowy rynek lotniczy wyszedł już z recesji i teraz rozwija się w coraz szybszym tempie – powiedział dla agencji Reuters Randy Tinseth, wiceprezes Boeinga odpowiedzialny za marketing w spółce.

Głównym rynkiem dla firm lotniczych pozostanie Azja, która w ostatnich latach wyprzedziła pod tym względem Amerykę Północną. Zgodnie z prognozą Boeinga do odbiorców na dalekim wschodzie trafi 11,450 samolotów. Największym klientem będą Chiny, które odznaczają się najwyższą dynamiką wzrostu przewozów lotniczych w regionie. Do 2020 roku w państwie środka powstanie 97 nowych lotnisk.

Optymizm przedstawicieli Boeinga psuje jednak coraz silniejsza konkurencja na rynku. Zgodnie z przedstawionymi przez spółkę danymi połowa z wymienionej kwoty, czyli 2 bln dol. zostanie wydana na samoloty małe o krótkim zasięgu. Najważniejsi przedstawiciele tego segmentu to 737 Boeinga oraz jego Europejski konkurent A320. Jednak czasy, kiedy na niebie dominowały tylko te dwie wymienione spółki są już przeszłością. Dzisiaj na rynek małych samolotów coraz mocniej przebijają się producenci z Chin czy Kanady. Eksperci zwracają także uwagę, że na świecie coraz większą popularność zdobywa szybka kolej. Liderem tego rynku są Chiny, gdzie do 2012 roku powstanie sieć o całkowitej długości 12 tys km.