Polska kariera niemieckiej chemii

Fascynację produktami z Zachodu mamy już za sobą. Z wyjątkiem proszków i płynów do prania

Publikacja: 10.08.2012 23:51

Sklepów, sklepików i stoisk z „oryginalną chemią z Niemiec” przybywa w Internecie i na ulicach polsk

Sklepów, sklepików i stoisk z „oryginalną chemią z Niemiec” przybywa w Internecie i na ulicach polskich miast. Na zdjęciu jedno z dwóch, które pojawiły się ostatnio w centrum Warszawy, nieopodal redakcji „Rz”

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Najpierw opanowała osiedlowe bazarki i przydrożne targowiska, a teraz zdobywa Internet i wchodzi do centrów dużych miast. „Niemiecka chemia" albo „chemia z Niemiec" robi w Polsce prawdziwą furorę i ma zaprzysięgłych zwolenników, którzy w rodzinnych rozmowach czy dyskusjach na internetowych forach przekonują, że proszki i płyny do prania z Niemiec biją na głowę te z Polski, choć są to zwykle te same marki, należące do tych samych międzynarodowych koncernów.

Choć testy konsumenckie mówią co innego, przedstawiciele firm zapewniają, że ariele czy persile z fabryk w Polsce lub innych krajów naszego regionu nie różnią się jakością od tych, które są produkowane i sprzedawane w Niemczech czy Holandii. I chętnych właśnie na te drugie przybywa, czemu sprzyja także rosnąca dostępność „niemieckiej chemii".

Fanpage na Facebooku

W sprzedaży środków do prania i czyszczenia zza Odry specjalizuje się już kilkanaście internetowych sklepów. – Dostrzegliśmy potencjał tego rynku – mówi Robert Matusiak, właściciel hurtowni z Bielawy, który na „oryginalną chemię z Niemiec" postawił przed ponad rokiem (wcześniej działał w innej branży), zakładając w sieci sklep pierzlepiej. pl.

Strony z różnymi wariantami „niemieckiej chemii" w nazwie były już wtedy zajęte przez firmy, które wcześniej wyczuły ten biznes. Tak jak działający od czterech lat sklep Macieja Fidali niemieckachemia. pl.

– Rynek się rozwija, choć konkurencja rośnie, bo dziś w Polsce jest dużo łatwiej o kupno towarów z Niemiec – twierdzi Fidala, który sprzedaje je od ośmiu lat. Zaczął od tradycyjnego sklepu, który nadal prowadzi, choć dziś stawia na stronę w sieci, która wkrótce będzie miała fanpage na Facebooku.

Firmowym e-sklepom rośnie też konkurencja ze strony dziesiątek drobnych sprzedawców, którzy handlują na aukcyjnym serwisie Allegro. To często wyspecjalizowane w przygranicznym handlu „mrówki", które zwożą proszki i płyny do prania kupowane na promocjach w niemieckich marketach. Zaopatruje się tam też część tradycyjnych sklepów z „chemią z Niemiec", które kupują też w krajowych hurtowniach.

Cena prania

– Co tydzień przybywa nam dwóch – trzech zupełnie nowych odbiorców, właścicieli sklepów, którzy postanowili zmienić branżę – twierdzi Tomasz Małek, dyrektor hurtowni Bamal z Podkarpacia, która od pięciu lat specjalizuje się w „niemieckiej chemii".

Paweł Paszkowski, dyrektor generalny bdsklep. pl, internetowego supermarketu z krajową i zagraniczną chemią gospodarczą, twierdzi, że popyt na środki czystości sprowadzane z Zachodu (nie tylko z Niemiec) stale rośnie. – Polacy coraz bardziej cenią jakość, a stopień koncentracji proszków na Zachodzie jest znacznie wyższy niż w Polsce. Obecnie o ich wydajności świadczy nie stosunek ceny do gramatury, ale ceny do ilości prań podanej na opakowaniu – wyjaśnia Paszkowski. Przy takim przeliczeniu preparaty z Zachodu są często tańsze.

– Badania potwierdzają, że duża część polskich konsumentów szuka nie tyle najniższej ceny, ile wartości w dobrej cenie. Chętnie też sięgają po innowacje, które koncerny zwykle wprowadzają najpierw na swych rodzimych rynkach, czyli na Zachodzie – twierdzi Wojciech Gorzeń, dyrektor warszawskiego biura firmy doradczej Simon-Kucher & Partners, który sam zna osoby kupujące „niemiecką chemię".

Piotr Haman, wiceprezes firmy Cursor, należącej do Grupy Outsourcing Experts, porównuje przekonanie o wyższości „niemieckiej chemii" do efektu placebo w medycynie – jeśli ktoś jest o tym przekonany, trudno go od tego odwieść. Do tego dochodzi nieufność części konsumentów wobec dużych sieci handlowych i w ogóle dużych firm. Tym bardziej że na początku naszej transformacji międzynarodowe koncerny często wykorzystywały naiwność i brak wiedzy polskich klientów.

Co na to producenci?

– Twierdzimy, że marka jest marką niezależnie od kraju wytworzenia, więc markowy produkt wszędzie dostarcza te same benefity – podkreśla Małgorzata Mejer, rzeczniczka polskiej spółki Procter & Gamble, producenta m.in. Ariela. Zaznacza, że drobne różnice np. w koncentracji czy zapachu proszków wynikają z preferencji konsumentów, a czasem są związane z wcześniejszym wprowadzaniem nowości w  niektórych  krajach.

Również Dorota Strosznajder, szefowa komunikacji w Henkel Polska, podkreśla, że firma na wszystkich rynkach, na których jest obecna, oferuje markowe produkty wysokiej jakości, dopasowując je do oczekiwań i preferencji konsumentów.

W tych preferencjach kryje się być może tajemnica kariery „niemieckiej chemii": jej wielbiciele twierdzą zgodnie, że proszki i płyny zza Odry są bardziej skoncentrowane, a więc bardziej wydajne, a w dodatku ładniej pachną i mniej niszczą tkaniny.

Te opinie potwierdził test przeprowadzony w 2009 r. na zlecenie magazynów „Pro-Test" i „Świat Konsumenta", w którym porównano 98 proszków międzynarodowych marek kupionych w krajach zachodniej i wschodniej Europy. Różnice, choć niewielkie, jednak były.

– Okazało się, że proszki sprzedawane w krajach Europy Wschodniej były mniej skoncentrowane, a za to bardziej niszczyły tkaniny i spierały kolory. Miały bowiem silniej działające składniki aktywne. Zwykle niepotrzebnie, bo nasze pranie najczęściej nie jest tak bardzo brudne – mówi Joanna Wosińska z redakcji „Pro-Test".

Dziś tych niepotrzebnie silnych składników w sprzedawanych w Polsce środkach do prania jest już mniej. Choćby dlatego że producenci wycofują skuteczne, ale szkodliwe dla środowiska fosforany. Zwiększają też koncentrację sprzedawanych u nas produktów.

Czy przekona to wielbicieli chemii z Niemiec? Dane GUS pokazują wzrost importu preparatów do prania i czyszczenia z Niemiec. Tych w oryginalnych opakowaniach przyjechało do nas w 2011 r. prawie 27 tys. ton, o 20 proc. więcej niż rok wcześniej – za ponad 137 mln zł.

Nawet jeśli przyjąć, że przyczepkowy handel zapewnia drugie tyle, to 274 mln zł stanowi tylko jedną ósmą wycenianego na 2 mld zł polskiego rynku proszków i płynów do prania.

Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?