– Wchodzimy w sezon nawozowy, który wedle naszej oceny zapowiada się całkiem dobrze – twierdzi Paweł Jarczewski, prezes Grupy Azoty, największego producenta nawozów w kraju i drugiego w Europie. – Korzystne są też długofalowe prognozy dla rynku nawozowego – dodaje szef Azotów.
Tymczasem według analityków to będzie kolejny trudny sezon dla spółek chemicznych. Już w ubiegłym roku ich zyski wyraźnie spadły w porównaniu z rokiem 2012. Należące do Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police zanotowały 50-procentowy spadek zysku netto, do 50 mln zł. Natomiast inna spółka z grupy – Zakłady Azotowe Puławy – od lipca do grudnia zarobiła na czysto niecałe 40 mln zł, a to aż o 70 proc. mniej niż w tym samym czasie roku poprzedniego. Wyniki samej Grupy Azoty w całym 2013 r. się poprawiły, ale tylko ze względu na przejęcie Puław. Azoty zanotowały 713 mln zł zysku netto, przy przychodach sięgających 9,8 mld zł. Słabe wyniki to efekt spadających cen nawozów, co było konsekwencją rekordowych zbiorów zbóż na świecie.
– Pozytywnie zaskoczył natomiast poziom przychodów Azotów. Wygląda na to, że spółka postanowiła bronić udziałów w rynku kosztem marż. To może zaowocować dobrą sprzedażą w momencie, gdy ceny nawozów odbiją – zaznacza Dominik Niszcz, analityk DM Raiffeisen. – Nie spodziewam się jednak, aby ten sezon nawozowy okazał się lepszy od zeszłorocznego. Co prawda rynek na świecie powoli się odbudowuje, ale do Polski poprawa przyjdzie w późniejszym terminie. Wyraźnej poprawy wyników Azotów oczekuję więc dopiero w 2015 r. – dodaje analityk.
Ostrożny w szacunkach na ten rok jest również Tomasz Kasowicz, analityk DM BZ WBK. – Właśnie rozpoczął się sezon nawozowy i dopiero wyniki za I kwartał pokażą, czy rynek się odbudowuje. Zakładam, że Puławy i Grupa Azoty zanotują w całym 2014 r. oczyszczone wyniki podobne do ubiegłorocznych – szacuje Kasowicz. Natomiast lekkiej poprawy można się spodziewać w przypadku Polic, które jak na razie najmocniej odczuły złą sytuację w branży. Specjalizują się bowiem w produkcji nawozów wieloskładnikowych, a te potaniały najmocniej.
Tegoroczną sprzedaż mogą podreperować zasobniejsze portfele rolników. – Siła nabywcza rolników wzmacnia się za sprawą dopłat bezpośrednich, które są w tym roku wyższe o blisko 100 zł na hektar w stosunku do ubiegłorocznych – podkreśla Jarczewski.