Duże linie europejskie przechodzą restrukturyzację, która ma poprawić ich wyniki finansowe. Tną koszty przy wielkich oporach pracowników.
Piloci w Lufthansie i w Iberii już strajkowali, w Air France grozili protestem trwającym miesiąc, a w LOT związkowcy uzyskali przyzwolenie pracowników do przeprowadzenia akcji protestacyjnej, ale się z nią nie spieszą. Powodem jest wypowiedzenie przez pracodawcę układu zbiorowego i zmiana systemu wynagradzania.
Każda taka akcja oznacza straty dla linii od kilkudziesięciu do kilku milionów euro dziennie. Ale koszty pracy są praktycznie jedynymi, które linia może ciąć.
Podatki na lotniskach są stałe, ceny paliw może obniżyć tylko trafiona transakcja zabezpieczająca, opłaty za kontrolę ruchu lotniczego oraz kupno samolotów – praktycznie jednakowe dla wszystkich. Więc linie tną koszty operacyjne, żeby mieć za co przejmować bądź aby stać się atrakcyjniejszym celem do przejęcia.
Kandydaci do wzięcia
Tymczasem na rynku europejskim jest kilku przewoźników, którzy z niecierpliwością oczekują inwestora. Prezes LOT Sebastian Mikosz nie ukrywa, że prywatyzacja po restrukturyzacji jest dla niego priorytetem. Dlatego zarząd LOT przygotowuje strategię na czas „po październiku 2015", kiedy zgodnie z planami ma zakończyć się proces naprawczy, a polska linia stanie się trwale rentowna. Na ten rok zakładany wynik to 70 mln zł na plusie.