W Europie będą nadwyżki gazu

Biorąc pod uwagę dynamiczne zmiany na rynku LNG, wybór dostawcy się zwiększy. Rosja zostanie zmuszona do obniżek cen – pisze ekspert.

Publikacja: 02.09.2015 21:00

Mariusz Ruszel

Mariusz Ruszel

Foto: materiały prasowe

Jeszcze kilkanaście lat temu eksperci pisali, że zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego się wyczerpują. Sugerowali, że surowców kopalnych starczy tylko na kilkadziesiąt lat. Wskazywali, że zmniejsza się wydobycie gazu ziemnego w Holandii i niebawem go w Europie zabraknie. Teraz się okazuje, że światowe zasoby jednak nie są takie małe.

Nowe złoża

Wiele państw pokazuje swój potencjał surowcowy: ostatnio zrobiły to: Egipt, Cypr, Grecja, Liban, Syria i Turcja. Plany eksportu gazu drogą morską mają: Mozambik, Tanzania, Papua-Nowa Gwinea. Wydobycie znacząco rośnie w USA, Kanadzie, Australii i Katarze.

Po analizie rund licencyjnych, w ramach których przynawane są koncesje gazu ziemnego, można stwierdzić, że produkcja tego surowca rosnąć będzie w Nowej Zelandii, na Filipinach, w Tajlandii, Indiach, Irlandii oraz w Chorwacji. Ogromne ilości surowców energetycznych znajdują się w Arktyce. Wraz z topnieniem lodowców skrócą się trasy dostaw nośników energii na rynki azjatyckie.

Czy biorąc to wszystko pod uwagę, powinniśmy się przejmować malejącym wydobyciem gazu w Holandii? Oczywiście kraj ten odczuje przy okazji zmniejszenie wpływów budżetowych, ale w skali światowej surowca będzie coraz więcej.

Największe koncerny energetyczne mają aktywa i swoje interesy w różnych częściach świata. W jednych łatwiej surowiec wydobywać i nim handlować dzięki dynamicznemu rozwojowi rynku LNG. W drugich pojawia się ryzyko inwestycyjne i restrykcyjne normy środowiskowe. Biznesowa intuicja podpowiada, że lepiej inwestować tam, gdzie ryzyko inwestycyjne jest mniejsze i nie ma restrykcji wynikających z rozporządzeń i dyrektyw unijnych.

Istnieje jeszcze problem stabilności politycznej. W niektórych państwach wojny domowe, kryzysy polityczne lub inne czynniki uniemożliwią wydobywanie gazu ziemnego (np. Egipt, Syria) lub opóźnią na pewien czas (Liban, Grecja). Czynnik ten może się okazać niezwykle istotny, bo kto pierwszy zacznie wydobywać gaz, ten będzie mógł powalczyć o rynki zbytu i zmienić swoją pozycję geopolityczną w regionie (co potwierdza polityka Izraela).

W pierwszej kolejności eksporterzy gazu skroplonego skupią uwagę na Azji i Pacyfiku, gdzie obecnie za importowany LNG płaci się najwięcej. W drugiej kolejności skupią się na Europie. Większość państw unijnych ma długoterminowe kontrakty z Rosją, ale w nadchodzących latach zaczną one dobiegać końca. Wówczas w wielu stolicach pojawi się pytanie, czy przedłużać długoterminowy kontrakt czy raczej zdecydować się na zmianę dostawcy? A może zmniejszyć ilość surowca kupowanego w ramach kontraktu długoterminowego na rzecz kontraktów krótkoterminowych?

Wybór dostawcy będzie coraz większy, biorąc pod uwagę dynamiczne zmiany na rynku LNG i plany rozbudowy infrastruktury energetycznej w Europie, mające umożliwić wszystkim państwom dostęp do globalnego rynku gazu skroplonego. Państwa europejskie będą mogły stosować arbitraż cenowy.

Potencjał importowy terminali LNG w UE jest wykorzystywany obecnie jedynie w 25 proc. Trzeba więc rozbudować infrastrukturę energetyczną, która umożliwiłaby dystrybucję większej ilości gazu skroplonego dostarczanego drogą morską. Wówczas presja na dostawców surowca dostarczanego rurociągami będzie duża. Dostawcami paliwa do UE chcą być Iran i Azerbejdżan. Rosja chciałaby zachować swoją pozycję, więc będzie zmuszona do permanentnych obniżek cen.

Po co nam gaz z łupków

Presję na cenę surowca stwarzać będą kolejne odkrycia złóż, stały wzrost produkcji surowca oraz oddawanie do użytku kolejnych terminali LNG. Dzięki temu rynek gazu będzie coraz bardziej przypominał rynek ropy naftowej. Przyczyni się to do spowolnienia rozwoju alternatywnych technologii oraz mniejszego zainteresowania gazem ze skał łupkowych w Europie.

Nie sprzedawać infrastruktury

Pozycja Federacji Rosyjskiej wzmocni się w niektórych państwach Europy, które w zamian za obniżki cen gazu zgodziły się na oddanie kontroli nad infrastrukturą gazową. Będą w trudniejszej sytuacji od tych, które tego nie zrobiły.

Polska jako jedno z nielicznych państw w Europie Środkowo-Wschodniej zachowała kontrolę nad większością strategicznych aktywów infrastruktury energetycznej. W interesie kraju jest kontynuowanie tej polityki i nie tylko zachowanie kontroli Skarbu Państwa nad strategiczną infrastrukturą, ale stały jej rozwój i modernizacja. W sytuacji, gdy gazu ziemnego na rynku europejskim będzie za dużo, ważne stanie się to, kto kontroluje infrastrukturę energetyczną, dlatego też żadna z opcji politycznych w Polsce nie powinna dopuszczać możliwości utraty kontroli nad nią.

- Autor jest adiunktem w Katedrze Ekonomii Wydziału Zarządzania Politechniki Rzeszowskiej im. Ignacego Łukasiewicza.

Biznes
Polska armia zyska oczy. MON kupuje satelity za setki milionów złotych
Biznes
Gigantyczne inwestycje Saudów w USA. Ceny mieszkań wyhamowały
Biznes
Te dane zaskakują. Polacy wiedzą o zagrożeniu, ale je bagatelizują?
Biznes
Donald Trump odstraszył zagranicznych turystów. USA stracą przez to miliardy
Biznes
Przełom w wojnie handlowej. Sprzedaż aut elektrycznych wystrzeliła