Dodatkowa „pula" tych aut mogła zostać wprowadzona na rynek amerykański i europejski i wiadomo tylko tyle, że były one dostępne na rynku przez kilka miesięcy w 2012 roku.
Aplikacja umożliwiała drastyczne (nawet 40-krotne) zaniżanie emisji trujących gazów, zwłaszcza tlenku azotu (NOX). Dotychczas było wiadomo, że na świecie zostało sprzedanych 11 mln aut z feralną aplikacją, którą montowano wyłącznie w autach wyposażonych w silnik EA189. Natomiast inny typ silników, a których również mogła być ona montowana, to także EA 288. Ujawnienie nowych faktów z „afery spalinowej" jest dowodem, że Niemcy, zwłaszcza nowe władze VW bardzo serio potraktowały całą sprawę i rzeczywiście i systematycznie wyjaśniają jak mogło do niej dojść. Pracę tracą także kolejni szefowie działów w VW, którzy mogli nawet nie wiedzieć o oszustwach, ale nie też nie wypełnili swoich obowiązków.
Sam Volkswagen wyraźnie jest zaskoczony tą informacją, ponieważ kiedy po raz pierwszy przedostała się na rynek koncern potwierdził jedynie, że „sprawdza" sytuację. Po kilku godzinach zapewnił, że większość silników EA 288 zamontowana w takich autach, jak np. Golf i sprzedawanych w roku 2012 nie posiadała nielegalnej aplikacji. W chwilę później rzecznik VW potwierdził, że silniki EA 288 mają jednak parametry niezgodne z wymogami rynku amerykańskiego, gdzie normy emisji NOX są znacznie bardziej surowe, niż w Europie. Ale i w Europie w roku 2012 wprowadzono ostrzejsze zasady, więc i na naszym kontynencie mogą być takie pojazdy — przyznali przedstawiciele Volkswagena.
W każdym razie - jak zapewnia koncern- wszystkie auta Grupy , jakie są obecnie sprzedawane w krajach UE spełniają nawet najbardziej surowe wymogi ochrony środowiska — zapewnił VW w kolejnym oświadczeniu. Wiadomo , że 2 litrowe, 4- cylindrowe wersje silników EA 288 były montowane w Jetta, Golfach, Passatach i „garbusach". Ten rodzaj silnika był znacznie mocniejszy od EA189, a emisje spalin były częściowo oczyszczane, między innymi dzięki zamontowanym pojemnikom z mocznikiem. Gdyby były one odpowiedniej wielkości i zamontowano by je we właściwy sposób, żadna aplikacja podkręcająca wyniki nie byłaby potrzebna.
Nowe kłopoty Volkswagena i próby rzetelnego wyjaśnienia spotykają się już z żartami w samych Niemczech. — Może Volkswagen powinien zmienić swoje reklamy z „Das Auto" na „ Das Motor: nasze silniki są tak skomplikowane, że sami nie rozumiemy jak one naprawdę działają"- mówił Max Warburton, analityk Bernsteina.