Kilku Brytyjczyków, przewijają się Włosi, ale to wszystko mało w porównaniu z corocznym tłumem. Nawet Francuzów przychodzi niewielu. Im bliżej Bożego Narodzenia, tym klientów wprawdzie jest więcej, ale nie ma mowy o tym, żeby tegoroczne obroty można było porównać z tym, co sprzedający notowali rokrocznie. Bez wahania wydawali po 20 tys. euro na wynajęcie kramów na 52 dni poprzedzające święta. Na paryskim Jarmarku Bożonarodzeniowym zarabiali zazwyczaj bez wysiłku na przeżycie kilku dobrych miesięcy sezonowego dołka.
Sprzedawali zazwyczaj dosłownie mydło i powidło , ale bardzo wysokiej jakości, najczęściej wyprodukowane na południu kraju. Można się tutaj było napić grzanego wina i zjeść ślimaki. Nadal można. Ale chętnych jak na lekarstwo. To obraz Paryża po atakach terrorystycznych z połowy listopada.
Turystów w samym Paryżu podobno jest tylko o 15 proc. mniej, niż zazwyczaj o tej porze, ale większość z nich stara się unikać zgromadzeń na otwartych przestrzeniach. Ale dużo firm odwołało konferencje. Mówi się nawet, że ten spadek wynosi ponad 50 proc. Branża hotelowa, zwłaszcza obiekty droższe 4 i 5- gwiazdkowe nie ukrywają, że doszło do zapaści w biznesie. Tuż przy Polach Elizejskich zazwyczaj o tej porze roku pokój w hotelu 4- gwiazdkowych potrafił kosztować ponad 400 euro. Teraz bez problemu można znaleźć takie lokum płacąc po 120 euro, zwłaszcza w środku tygodnia.
Według danych oficjalnych przyjazdy do całej Francji odwołało 9,3 proc. turystów. Najbardziej doskwiera brak bogatych Azjatów i Amerykanów, którzy chętnie wydawali pieniądze. Najdroższe sklepy wielkich projektantów 30 proc swoich rocznych obrotów robiły podczas 6 tygodni poprzedzających Boże Narodzenie. Czyli kupujących właśnie teraz powinno być najwięcej. Wielkie marki nie chcą jeszcze komunikować strat, nie chcą też przyspieszać wyprzedaży. I nie wiadomo, czy jak jest to rokrocznie w styczniu zjadą się do Paryża najbogatsze klientki świata, żeby obejrzeć Tydzień Mody, czyli wyprzedzeniowe pokazy kolekcji.
Wielkie sieci hotelowe, Euro Disney, Aeroports de Paris i Club Med stworzyły organizację „ Lattitude 46,2", to szerokość geograficzna na której jest położony Paryż. Należy do niej już ponad 30 firm, właśnie przystąpiły Air France i gigant kosmetyczny L'Oreal oraz firma reklamowa JCDecaux. Celem „Lattitude 46,2" jest przekonywanie turystów, że Paryż jest miastem bezpiecznym, a hasłem reklamowym #ParisWeLoveYou.fr. Członkowie organizacji przekonują, że w żadnym stopniu nie jest zagrożony cel zachęcenia do przyjazdu 100 mln turystów w roku 2020.