Sejmowa Komisja Infrastruktury przyjęła w pierwszym czytaniu projekt nowelizacji Prawa Pocztowego. Nowela to swoisty wytrych, który pozwoli przekazać firmie z budżetu państwa należne jej sumy z tytułu tzw. kosztu netto (straty wynikłe z pełnienia funkcji operatora wyznaczonego). Na razie nie ma zgody Komisji Europejskiej na taką pomoc publiczną, ale zmieniona ustawa umożliwi przekazanie pieniędzy nie czekając na ostateczną decyzję Brukseli (KE wydała jedynie tzw. comfort letter, który znamionuje intencję zgody na taką pomoc).
– Przedłużające się postępowanie notyfikacyjne sprawia, że konieczne jest wprowadzenie mechanizmów wstępnej płatności na poczet finansowania kosztu netto – argumentuje Karolina Pawliczak z Koalicji Obywatelskiej, autorka projektu nowelizacji. I dodaje, że to tak naprawdę ustawa ratunkowa dla spółki.
Czytaj więcej
Sebastian Mikosz, były prezes LOT, już oficjalnie wszedł do rady nadzorczej państwowej spółki i natychmiast został oddelegowany do pełnienia roli pełniącego obowiązki prezesa firmy.
Co z pensjami pracowników Poczty Polskiej?
W projekcie ustawy zapisano, że w br. do Poczty Polskiej (PP) popłynie maksymalnie 750 mln zł, zaś w kolejnym roku kwota ta może sięgnąć ponad 1,3 mld zł. Jak podkreśla Pawliczak, PP w ub. r. wygenerowała blisko 800 mln zł straty, 80 proc. jej placówek jest nierentownych, a firma balansuje na granicy możliwości wykonywania usług. – Właśnie w takim stanie pozostawiona została przez poprzednią władzę. Efektem fatalnej kondycji PP było złe zarządzanie – tłumaczy Karolina Pawliczak.
Podobnie uważa Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty Polskiej. – Wybory kopertowe i „kopertowy” zarząd, który wówczas przyszedł, sprawiły, że od 2021 r. pracownicy zarabiają poniżej minimalnego wynagrodzenia. Mówimy o kwocie 4023 zł miesięcznie i 50 tys. pocztowców, którzy ciężko pracowali w pandemii – komentuje.