Od połowy tego tygodnia w Polsce ma się ochłodzić. Właściciele hoteli, pensjonatów i wyciągów liczą więc, że narciarze skuszą się na wcześniejsze wyjazdy, bo rezerwacje na ferie rosną bardzo powoli.
I kolejne zmartwienie: koszty działania tak bardzo wzrosły, że wielu właścicieli miejsc noclegowych w górach wciąż jeszcze się zastanawia, czy warto oferować pakiety z wyżywieniem. – Co z tego, że się otworzę, a z dziesięciu pokojów wynajmę dwa – mówi Maria Zakrzewska, właścicielka dwóch apartamentów w Karpaczu. Nie zamierza oferować wyżywienia, bo urlopowicze sami wolą się żywić. – Tak jest taniej, a ja musiałabym zatrudnić dodatkowe osoby, co po podwyżce płacy minimalnej jest nieopłacalne – mówi.
Czekanie na śnieg
Wielu narciarzy zwleka z rezerwacjami, bo czekają na komunikaty śniegowe. Według prognoz długoterminowych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej nadchodząca zima w Polsce ma być chłodna, z umiarkowaną ilością opadów. Najzimniej ma być w lutym. A deszcz i śnieg mają padać głównie w północnej części kraju, gdzie warunków do narciarstwa zjazdowego raczej nie ma. Brytyjski AccuWeather podał, że śniegu będzie za to pod dostatkiem w Alpach, więc obejdzie się bez szukania dobrych warunków narciarskich na lodowcach.
Czytaj więcej
Rezerwacji jest mniej niż przed rokiem, bo Polacy czekają na komunikaty śniegowe i okazje. Wzrosł...
Drożeje wszystko
Powodem zwlekania z rezerwacjami jest znaczący wzrost cen dosłownie wszystkiego, co jest związane z zimowym wyjazdem – droższe jest paliwo, noclegi, wyżywienie, więcej zapłacimy w wypożyczalniach sprzętu i szkółkach narciarskich. Więcej też, i to w niektórych wypadkach nawet o 40 proc., zapłacimy za karnety.