Reklama

Gaz daje spółkom zarobić. Sam prąd nie

Dynamicznie przybywa podmiotów sprzedających błękitne paliwo gospodarstwom domowym. Jednak liczba tych z koncesjami w hurcie gazem spada.

Aktualizacja: 28.11.2017 06:16 Publikacja: 27.11.2017 20:33

Gaz daje spółkom zarobić. Sam prąd nie

Foto: Bloomberg

Klientom indywidualnym błękitne paliwo dostarcza obecnie 34 podmioty, podczas gdy w przypadku prądu jest to ok. 30 firm – wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki.

Pierwsza grupa dynamicznie rośnie, druga się stabilizuje. Podobnie wyglądają tendencje na obu rynkach, jeśli chodzi o zmianę sprzedawcy. To pochodna innego etapu ich rozwoju, ale nie tylko.

Szukanie marży

W przypadku gospodarstw domowych wpływ na aktywność sprzedawców ma różnica cen na rynku hurtowym w stosunku do zatwierdzonych taryf. – Na rynku gazu ziemnego taryfa wyznacza cenę maksymalną. To zachęca podmioty do wchodzenia na ten rynek. Spółki widzą możliwość wygenerowania marży – tłumaczy Aldona Kaźmierska, zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Rynków i Spraw Konsumenckich w URE.

Zdaniem Leszka Juchniewicza, byłego prezesa URE, przedsiębiorcy starają się zmaksymalizować marżę, oferując gaz i prąd w ofertach typu dual fuel. Sprzedaż samego prądu do gospodarstw jest mało opłacalna, bo taryfa dla tej grupy nadal jest regulowana. Przy czym w odróżnieniu od tej gazowej URE wyznacza stawki stałe.

Reklama
Reklama

Regulator kilkakrotnie zabiegał o wprowadzenie ceny maksymalnej także dla energii, co mogłoby dać pewien margines na konkurencyjną walkę o klienta. Jednak jego postulaty odbiły się zarówno od przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki (wcześniej odpowiedzialnego za zmiany rozporządzenia taryfowego), jak i resortu energii.

Pozorna liberalizacja

Choć firm handlujących gazem przybywa, to pozycja klientów indywidualnych nadal jest słaba, a ich korzyści z wyboru innego dostawcy nieznaczne – uważają eksperci.

Zwłaszcza że ubyło firm obracających błękitnym paliwem w hurcie. Od początku tego roku do połowy listopada koncesję cofnięto 14 przedsiębiorstwom, a tylko dwóm ją wydano. W efekcie dziś prawo do sprowadzania gazu ma 58 firm wobec 70 na koniec 2016 r. To efekt obowiązku magazynowania, które jest zbyt kosztowne dla mniejszych podmiotów. Sytuacji nie ułatwia PGNiG, który jest właścicielem magazynów gazu.

– Skutek jest taki, że rynek gazu bardziej się monopolizuje – twierdzi Juchniewicz. Tam jednak pod wpływem nacisku Brukseli wprowadzono ścieżkę uwolnienia taryf dla gospodarstw – znikną one do 2024 r. Rynek energii nie doczekał się podobnego harmonogramu, choć firmy handlują prądem na zasadach rynkowych od ponad dziesięciu lat. Uwolnienie taryf na gaz dla przedsiębiorstw nastąpiło zaś dopiero w październiku tego roku.

Sytuacja na hurtowym rynku błękitnego paliwa jest jednak bardziej stabilna.

Obligo na minimum

Jak zauważa ekspertka URE, przewidywalność tego rynku jest pochodną koncentracji popytu i podaży na giełdzie. Duże znaczenie ma tu obowiązek sprzedaży, wynoszący dla gazu 55 proc. – Dziś wolumen obrotu błękitnym paliwem na Towarowej Giełdzie Energii znacznie przekracza obowiązek nałożony na PGNiG – zaznacza Kaźmierska.

Reklama
Reklama

Dlatego w dyskusjach o konieczności podniesienia tzw. obligo na energię zwolennicy tej administracyjnej metody przywracania płynności na TGE wskazywali taki sam poziom jak na rynku gazu.

Ostatecznie jednak obowiązek sprzedaży prądu przez TGE zostanie podwojony w stosunku do obecnych wartości. Od 2018 r. wytwórcy będą musieli na giełdzie sprzedawać 30 proc. wytworzonej energii. Taki poziom pojawił się w projekcie ustawy o rynku mocy, która wprowadza dodatkowe wynagrodzenie dla wytwórców prądu (za dyspozycyjność do produkcji). – Poziom 30 proc. jest niezbędnym minimum do podniesienia płynności rynku. Nie ukształtuje on co prawda ceny referencyjnej. Jest to jednak kompromis pozostawiający przedsiębiorcom autonomię w handlowaniu – zauważa Juchniewicz.

Opinia

Mariusz Caliński, dyrektor Fortum w Polsce, odpowiada za sprzedaż energii i gazu

Co do zasady Fortum jest zwolennikiem rozwiązań rynkowych. Jednakże w polskich warunkach mechanizm

tzw. obliga giełdowego na energię elektryczną wydaje się niezbędny, aby zachować płynność na rynku hurtowym. Rynek gazu, gdzie obowiązkowa sprzedaż wynosi 55 proc., charakteryzuje się wystarczającą płynnością. Natomiast na rynku energii zaobserwowaliśmy znaczny jej spadek po wygaszeniu części obliga. Z naszych obserwacji wynika, że stopień liberalizacji zarówno rynku gazu, jak i rynku energii elektrycznej jest podobny. W obu przypadkach jest on niewystarczający. Tracą na tym przede wszystkim klienci.

Klientom indywidualnym błękitne paliwo dostarcza obecnie 34 podmioty, podczas gdy w przypadku prądu jest to ok. 30 firm – wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki.

Pierwsza grupa dynamicznie rośnie, druga się stabilizuje. Podobnie wyglądają tendencje na obu rynkach, jeśli chodzi o zmianę sprzedawcy. To pochodna innego etapu ich rozwoju, ale nie tylko.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Biznes
Sprzedaż działki pod CPK, Polska potęgą w produkcji zniczy i rekord WIG
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Biznes
Porozumienie USA–Chiny, fala pustostanów nadchodzi i napięcia Bruksela–Pekin
Biznes
Zmarł Maciej Adamkiewicz, twórca sukcesu Adamed Pharma. Miał tylko 59 lat
Biznes
Francis Ford Coppola sprzedaje luksusowe zegarki. „Jestem bankrutem”
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Biznes
Najnowsza, eksperymentalna szczepionka Moderny okazała się nieskuteczna
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama