„Na dzień 22 stycznia wypompowano 71,8 proc., czyli 34,3 mld m sześc. gazu, rezerwy są już o 1,85 mld m sześc. mniejsze niż minimalna wielkość" – czytamy w oświadczeniu Gazpromu na portalu społecznościowym. Tymczasem według danych AGSI+ (Aggregated Gas Storage Inventory) na 22 stycznia średnie zapełnienie podziemnych magazynów w krajach UE wynosiło 42,88 proc., czyli wybrane zostało 57 proc. (a nie 72 proc.) zgromadzonego gazu.
Czytaj więcej
W opinii banku Goldman Sachs mimo zbliżającego się powoli na horyzoncie końca okresu grzewczego, kryzys energetyczny i związane z nim wysokie cen surowca nie odejdą szybko do przeszłości.
Najmniej gazu było w magazynach państw, które są całkowicie (Austria, 26 proc.) lub w wysokim procencie (Węgry, 38 proc., Bułgaria, 36 proc.) zależne od dostaw z Gazpromu i związane z Rosją gazociągami. Największe wśród unijnych państw PMG (podziemne magazyny gazu) mają Włochy. Zostało w nich jeszcze 54 proc. surowca. W Niemczech jest to 42 proc., we Francji także 42 proc. W Holandii to zaledwie 30 proc., ale wydobycie własne kraju zapewnia blisko dwie trzecie zapotrzebowania. W polskich PGM wciąż jest duży zapas (72 proc.).
Rosyjska dezinformacja plus sytuacja geopolityczna skutecznie nastraszyła rynek, bo ceny gazu na rynku spotowym podskoczyły do ponad 1000 dolarów za 1000 m sześc.„Ostry skok cen gazu w Europie 24 stycznia wynika przede wszystkim z czynników geopolitycznych. (...) Głównymi obawami zachodnich odbiorców gazu nie jest ewentualne zaprzestanie tranzytu przez Ukrainę, ale celowe ograniczenie dostaw gazu z Rosji wszystkimi trasami w odpowiedzi na sankcje nałożone za inwazję" – ocenia dla RIA Nowosti Siergiej Kołobanow, wiceszef wydziału ekonomiki kompleksu paliwowo-energetycznego Centrum Badań Strategicznych w Moskwie.
Czytaj więcej
W środku zimy Rosjanie zmniejszyli o blisko połowę dostawy gazu do Unii Europejskiej. Jednak są kraje, które dostały więcej gazu. Na wolnym rynku surowiec jest coraz tańszy.
Dmitrij Skriabin, menedżer Alfa Capital Management Company, zwraca uwagę na niski poziom rezerw w UE, ale i na mroźną pogodę. – Czynniki te do końca zimy utrzymają ceny na wysokim poziomie – w granicach 800–1000 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Geopolityka dodaje do tego górkę w wysokości 20 proc. tych wartości – wyjaśnia ekspert.