Najpierw wirus, teraz gaz i energia uderzą w hotele

Wzrost kosztów zmusi hotelarzy do podniesienia cen nawet o 20–25 proc. Branża poobijana przez pandemię nieco odkuła się na świętach. Teraz liczy na ferie, ale perspektywy są mocno niepewne.

Publikacja: 04.01.2022 21:00

Hotele w miejscowościach wypoczynkowych wykorzystały okres świąt dla podreperowania kondycji finanso

Hotele w miejscowościach wypoczynkowych wykorzystały okres świąt dla podreperowania kondycji finansowej. Teraz boją się kolejnej fali pandemii, która ograniczyłaby przyjazdy gości

Foto: Shutterstock

Rozkręcająca się kolejna fala pandemii oraz gigantyczne podwyżki cen energii i gazu odsuwają wyczekiwaną poprawę sytuacji w biznesie hotelarskim. Nie ma praktycznie szans, by jeszcze w tym roku nawet kilkanaście procent z działających w Polsce ok. 2,5 tys. hoteli miało zysk z działalności operacyjnej.

Czytaj więcej

Jest drogo, ale w hotelach na święta dużo rezerwacji

To także zła informacja dla hotelowych gości. Gwałtowny wzrost kosztów prowadzenia hoteli (według Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego rekordziści zapłacą za gaz o 800 proc. więcej niż w ub.r.) zmusi hotelarzy do podniesienia cen. W miejscowościach wypoczynkowych średnia cena wzrośnie w kolejnych miesiącach (nie biorąc pod uwagę porównania do świąt i Sylwestra) o ok. 20–25 proc. W hotelach miejskich oraz konferencyjnych także należy spodziewać się podwyżek, choć mniejszych – w granicach 10–15 proc. – prognozuje IGHP.

Rezerwacje hamują

W rozchwianej przez pandemię rzeczywistości perspektywy są trudne do przewidzenia. Co prawda, okres świąt przyniósł znaczący wzrost frekwencji w hotelach położonych w miejscowościach wypoczynkowych, zwłaszcza w górach: nawet do poziomu 75 proc. Ale w Sylwestra było już inaczej. Wcześniejsze rządowe rozporządzenia związane z pandemią oraz niejasna sytuacja dotycząca udziału osób zaszczepionych i niezaszczepionych sprawiła, że w wielu hotelach odwołano imprezy noworoczne. Z kolei tam, gdzie je zorganizowano, zajęta była połowa miejsc, co wystarczało zaledwie na pokrycie kosztów.

Teraz szansą na podreperowanie kondycji wydają się być ferie, ale i to nie jest pewne. – Rezerwacje będą spływać w ostatniej chwili. Na razie mamy je na 20 proc. miejsc – mówi Tadeusz Gołębiewski, właściciel sieci hoteli Gołębiewski.

Sytuacja może się szybko zmienić. Choć przedstawiciele Ministerstwa Edukacji zapewniają, że ferie odbędą się w zaplanowanych czterech turach, to widoczny w ostatnich dniach wzrost zakażeń może pokrzyżować plany wyjazdowe. – W pewnym momencie rezerwacje się zatrzymały. Widać wyczekiwanie na rozwój wydarzeń, zwłaszcza że w najbliższy piątek można spodziewać się informacji o nowych obostrzeniach – usłyszeliśmy w IGHP.

Problemem jest także zahamowanie ruchu biznesowego. Jeszcze jesienią wydawało się, że ten kluczowy dla kondycji branży hotelowej segment mocno ją podreperuje. We wrześniu i październiku przedsiębiorcy chcieli nadgonić przekładane konferencje i kongresy, więc znalezienie miejsca na firmowe wydarzenie graniczyło z cudem. Popyt napędziła także obawa przed kolejnym lockdownem, którego spodziewano się w listopadzie. Dziś już nic się nie dzieje, firmy się wahają, ruch biznesowy zamarł. Może się ożywić dopiero po feriach. Ale dalsze perspektywy także nie są obiecujące. Według prognoz Credit Suisse pandemia już trwale może zredukować podróże służbowe w granicach od 25 do nawet 50 proc.

Brakuje również gości zagranicznych. Pojawiło się jedynie trochę turystów, głównie w województwach zachodniopomorskim i pomorskim, odwiedzanych przez Niemców i Skandynawów. W Krakowie stopniały odwiedziny obcokrajowców, którzy przed pandemią dla tamtejszych hotelarzy byli głównym źródłem przychodów. A wprowadzane za granicą coraz to nowe obostrzenia jeszcze wyhamują przyjazdy.

Za słabe wsparcie

Hotelarze wciąż liczą na wsparcie państwa, które do tej pory okazuje się spóźnione lub niewystarczające. Zamknięty we wrześniu przez stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią czterogwiazdkowy hotel Żubrówka w Białowieży na razie otrzymał rekompensatę tylko za wrzesień. – Działamy na oparach, pieniądze nam się kończą. Wiemy tylko, że nic nie wiemy: na przykład, czy będziemy mogli przyjmować rezerwacje na Wielkanoc – mówi Andrzej Malinowski, dyrektor hotelu.

Słabnąca kondycja branży hotelarskiej odbije się na jej dalszym rozwoju. Już w ub.r. zainteresowanie polskim rynkiem hotelowym wśród inwestorów mocno spadło. – Dopóki trwa zagrożenie wirusowe, trudno mówić o wiarygodnych prognozach dotyczących zarówno wyników finansowych hoteli, jak i wycen aktywów hotelowych – komentowała jesienią branżowa firma doradcza Walter Herz.

Dużym problemem zarówno przy akwizycjach, jak i budowach nowych hoteli jest pogorszenie warunków finansowania. Branża hotelowa stała się dla banków ryzykowna. – Banki podchodzą bardzo ostrożnie, nawet nie zwracają uwagi na dobrą kondycję kredytobiorcy – mówi Gołębiewski, który kończy budowę hotelu z ok. 1,4 tys. pokojów w Pobierowie. Zapowiada, że jeśli uzyska finansowanie, być może otworzy go w kwietniu.

Na zyski trzeba długo czekać

W ocenie hotelarzy skutki pandemii są tak poważne, że na razie trudno je oszacować. 2020 rok był dla branży najgorszym w ostatnim ćwierćwieczu. Ponad połowa (55 proc.) hoteli odnotowała średnią frekwencję na poziomie poniżej 30 proc., a więc poniżej progu rentowności. Tylko jedna piąta miała obłożenie powyżej 40 proc. Przeszło połowa odnotowała spadek liczby sprzedanych noclegów o więcej niż 50 proc. Z kolei rok ubiegły przyniósł pewną poprawę, ale daleko mniejszą od oczekiwań. Prognozy powrotu do wyników sprzed pandemii, a więc do poziomu z lat 2018–2019, dla hoteli wyjątkowo korzystnych, są pesymistyczne. Znaczna część przedstawicieli branży hotelarskiej widzi perspektywę zysków dopiero w roku 2024, a nawet w latach późniejszych.

Marcin Mączyński sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego

Największym wyzwaniem dla branży hotelarskiej będą w najbliższych miesiącach przede wszystkim rosnące koszty. To dziś ogromny problem, takiej skali podwyżek np. cen gazu nikt się nie spodziewał. W obecnej sytuacji rynkowej dużym problemem okazuje się także inflacja. Przykładowo dziś nie możemy sprzedawać dużych imprez, które miałyby się odbyć w grudniu. Kosztorysy dla takich wydarzeń przygotowuje się z bardzo dużym wyprzedzeniem, a przy tak szybko rosnących cenach byłoby to niesłychanie trudne.

Rozkręcająca się kolejna fala pandemii oraz gigantyczne podwyżki cen energii i gazu odsuwają wyczekiwaną poprawę sytuacji w biznesie hotelarskim. Nie ma praktycznie szans, by jeszcze w tym roku nawet kilkanaście procent z działających w Polsce ok. 2,5 tys. hoteli miało zysk z działalności operacyjnej.

To także zła informacja dla hotelowych gości. Gwałtowny wzrost kosztów prowadzenia hoteli (według Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego rekordziści zapłacą za gaz o 800 proc. więcej niż w ub.r.) zmusi hotelarzy do podniesienia cen. W miejscowościach wypoczynkowych średnia cena wzrośnie w kolejnych miesiącach (nie biorąc pod uwagę porównania do świąt i Sylwestra) o ok. 20–25 proc. W hotelach miejskich oraz konferencyjnych także należy spodziewać się podwyżek, choć mniejszych – w granicach 10–15 proc. – prognozuje IGHP.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie