Upadek firm nie oznacza, że do klientów przestaje płynąć prąd lub gaz, bo przejmują ich inni dostawcy, ale w przypadku takich sytuacji zazwyczaj klienci muszą zmierzyć się ze zmiana taryfy na wyższą. Przed efektem wahań cen hurtowych chronią ich jednak ustalone odgórnie maksymalne pułapy cen. One jednak oznaczają, że firmy energetyczne nie są w stanie przenieść wyższych kosztów hurtowych na klientów, co zmusza część z nich, głównie mniejszych, do wycofania się z rynku.

Według branżowej organizacji Oil & Gas UK ceny gazu wzrosły od stycznia o 250 proc., a od początku sierpnia – o 70 proc.

Avro Energy i Green – firmy, który w środę poinformowały o tym, że nie są w stanie dalej obsługiwać klientów, miały w sumie ponad 800 tys. klientów. Pierwsza z firm jest największym z sześciu dostawców, którzy w ostatnich tygodniach wycofali się z rynku. Niestety nie jest to koniec kłopotów firm energetycznych i rynek czekają kolejne bankructwa. Bulb, szósta co do wielkości brytyjska firma energetyczna, ogłosiła, że stara się o rządowy bailout, a inny dostawca, Igloo, poinformował o rozmowach w sprawie restrukturyzacji.

Jonathan Brearley, szef Ofgem, brytyjskiego regulatora rynku gazowo-energetycznego, mówił przed komisja parlamentarną, że gwałtownie rosnące ceny gazu będą bardzo mocno odczuwalne dla brytyjskich klientów. Jego zdaniem wzrost cen gazu może nie być zjawiskiem tymczasowym. Według Ofgem priorytetem teraz jest „chronienie klientów”, którzy poniosą konsekwencje wzrostu cen gazu.

Brytyjski rząd nie ma zamiaru ratować bankrutów. Minister biznesu Kwasi Kwarteng powiedział, że rząd rozważa pożyczki dla tych dostawców energii, którzy przejmą od nich klientów. Szef Green, Peter McGirr, powiedział BBC, że nie zrobił nic złego i niewłaściwego. Jego zdaniem także większe firmy energetyczne wkrótce staną w obliczu tych samych problemów. Jego zdaniem także one będą domagać się pomocy od rządu.