Dziennik „FAZ” ujawnił, że anonimowy informator zaproponował niemieckim władzom podatkowym płytę CD z listą 1500 podatników, którzy ukryli swe majątki na kontach w Szwajcarii. Żąda za nią 2,5 mln euro. Ujawnienie kolejnej afery z kradzieżą danych bankowych wywołało nad Renem dyskusję o tym, czy korzystanie z informacji zdobytych z naruszeniem prawa jest moralne. Ostatecznie wygrała perspektywa odzyskania co najmniej 100 mln euro od nieuczciwych obywateli.

Kanclerz Angela Merkel oświadczyła, że trzeba zrobić wszystko dla uzyskania danych o osobach podejrzewanych o oszustwa podatkowe. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble poinformował swojego szwajcarskiego odpowiednika Hansa-Rudolfa Merza, że jego rząd otrzymał propozycję kupienia danych o klientach banku szwajcarskiego i zastanawia się, czy skorzystać z tej oferty.

Szwajcar odpowiedział, że korzystanie z kradzionych danych oznacza naruszenie prywatności zainteresowanych klientów, a kupno takich danych jest w Szwajcarii sprzeczne z prawem. Wcześniej Szwajcaria miała podobny problem z Francją i z USA, a Niemcy z Liechtensteinem.

Hans-Rudolf Merz uprzedził, że Szwajcaria nie będzie współpracować z Niemcami w tej sprawie. Rząd w Bernie nie odpowie na żadną prośbę Berlina o pomoc administracyjną. Jest natomiast gotowy współpracować z Niemcami w sferze fiskalnej na podstawie zrewidowanej konwencji o unikaniu podwójnego opodatkowania.

Oba kraje negocjują od miesięcy nową umowę w tej sprawie.