Firmy kupują głównie droższe modele znanych marek, jak Vespa lub Honda. Najtańsze chińskie i koreańskie skutery i motocykle cieszą się zainteresowaniem klientów indywidualnych. – Firmy stanowią u nas niewielki procent nabywców skuterów. Jeśli już, to są to przedsiębiorstwa kolporterskie i gastronomiczne, które kupują nasz podstawowy model Neos o pojemności 50 cm sześciennych. Większość przedsiębiorców decyduje się na kredyt lub leasing, rzadko kiedy płaci gotówką – mówi Karolina Niedzińska, sprzedawczyni w salonie Yamaha na ul. Połczyńskiej w Warszawie. W przypadku leasingu klienci najczęściej wybierają ofertę zamówioną przez Yamahę w Raiffeisen-Leasing Polska. Przy trzyletnim leasingu wymagana wpłata własna wynosi 10 proc. wartości pojazdu.
Robert Żarkowski z przasnyskiej firmy Zipp, która w 2007 roku sprzedała w Polsce prawie 17 tys. skuterów, również stwierdza niewielką liczbę klientów firmowych. – Stanowią oni promil wśród nabywców naszych jednośladów. Jeśli już zdecydują się na zakup, zazwyczaj płacą gotówką. To wynika zapewne z niskiej ceny skuterów, porównywalnej do cen lodówek lub telewizorów. Kupowany jednoślad w cenie do 3,5 tys. zł można jednorazowo wpisać w koszty firmy, nie trzeba dokonywać wielomiesięcznej amortyzacji – dodaje przedstawiciel firmy Zipp.
Użytkując w firmie motorower, można w całości odliczać VAT zarówno od faktury zakupu, jak i za paliwo. Nie jest to bowiem pojazd samochodowy ani w rozumieniu PKWiU, ani według kodeksu drogowego.
Nie przeszkadza to jednak menedżerom kupującym droższe modele, np. znanych włoskich jednośladów, jak Piaggio czy Vespa. – Przynajmniej co trzeci sprzedany przez nas skuter jest kupowany przez przedsiębiorców do swoich firm. Sprzedajemy niemal wyłącznie małe skutery z silnikami 50 ccm. Około 40 proc. nabywców jako powód zakupu podaje niechęć do stania w korkach – wyjaśnia Maciej Bołtowicz z salonu skuterów Piaggio na warszawskim Ursynowie. Ocenia, że dwie trzecie klientów używa skutera do poruszania się na niewielkich odległościach, często wokół siedziby firmy, szczególnie jeśli znajduje się ona w miejscowościach pod Warszawą.
– Takie osoby jeżdżą nawet zimą, czemu w Polsce ostatnio sprzyja klimat. Mieliśmy niedawno klienta, który w styczniu przyjechał skuterem do serwisu na przegląd – wspomina Bołtowicz. Serwisowanie skuterów to jedna z ich słabych stron, bo przeglądy trzeba wykonywać co 5 tysięcy kilometrów, czyli czterokrotnie częściej niż samochodów osobowych.