Największa spółka węglowa w Europie wypowiedziała umowę pośrednictwa w dostawach węgla czeskiemu kontrahentowi – firmie Tchas Trade z Ostrawy. To efekt afery korupcyjnej, w którą był zamieszany szef Tchasu Roman V. Chciał przekupić w 2007 r. ówczesnego wiceprezesa KW ds. handlu Krzysztofa Miśkę (zresztą byłego pracownika UOP), by utrzymać obowiązujący kontrakt na dostawy węgla. Kompania już wtedy planowała się z niego wycofać. Miśka łapówki nie przyjął, a Roman V. został aresztowany w listopadzie 2007 r., (niedawno został wypuszczony z aresztu). O sprawie została poinformowana Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
– Musieliśmy podjąć niezbędne działania, bo dalsza współpraca z Tchasem stawiała naszą firmę w złym świetle – tłumaczy Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii. – Niemoralne i nieetyczne zachowanie w kontaktach biznesowych czeskiej firmy oraz prowadzone postępowanie prokuratorskie spowodowały, że odstąpiliśmy od wiążącej nas umowy.
– Dostałem lakoniczne pismo w tej sprawie, poza tym moim zdaniem to sprawa dla prokuratury – komentuje w rozmowie z „Rz” wiceminister gospodarki Eugeniusz Postolski.
Wieloletni kontrakt został podpisany w 2005 r., gdy prezesem KW był Maksymilian Klank. Tchas na mocy dokumentu miał dostarczać węgiel grupie Cez, która kupuje w Polsce ponad 1 mln ton surowca, z czego ponad 70 proc. właśnie w KW.
– W 2006 r. Tchas, który umowy nie realizował, nagle się obudził, gdy się okazało, że Cez wcale nie potrzebuje pośrednika. I doszło do próby przekupstwa – mówi Grzegorz Pawłaszek, prezes KW.