Agencja zaplanowała, że jej tegoroczne przychody wyniosą 672 mln zł, z czego aż 627 mln zarobi, sprzedając powojskowe tereny i budynki. To prawie sześć razy więcej, niż udało się uzyskać z tego źródła w 2007 r. W tym roku pod młotek pójdą takie perełki jak położona w atrakcyjnym centrum Wrocławia Kępa Mieszczańska, której wartość oszacowano na 300 mln zł, czy koszary w centrum Gliwic. Niezły grosz przynieść może też licytacja Twierdzy Modlin czy polotniskowych terenów w Nowym Mieście nad Pilicą.

Agencja powołana w połowie ubiegłej dekady ma zarabiać na upłynnianiu niepotrzebnego już wojsku majątku, a gotówkę odprowadzać do MON z przeznaczeniem na zakup nowego uzbrojenia dla armii.

– Tegoroczne wyśrubowane plany sprzedaży nieruchomości uda się wykonać pod warunkiem, że będziemy przygotowywać transakcje w spokoju – zapewnia Zbigniew Prokopczyk, wiceprezes AMW.

Ale o spokój może być wyjątkowo trudno. Naciski lokalnych grup interesów na wstrzymywanie przetargów przez AMW nasiliły się, odkąd rząd ogłosił, iż w ramach szukania oszczędności rozważa likwidację agencji. Jeśli ta koncepcja byłaby realizowana, nieruchomości agencji trafiłyby w ręce samorządów lub Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.

Prawo pozwala AMW na sprzedaż powojskowych nieruchomości bez przetargu, na preferencyjnych zasadach lokalnym samorządom. Skorzystało z nich już kilkadziesiąt gmin i miast. Dwadzieścia z nich odsprzedało nieruchomości komercyjnym inwestorom. Agencja wezwała je do zwrotu bonifikaty.