Prezes grupy z Hanoweru, produkującej opony i podzespoły samochodowe, Manfred Wennemer określił na konferencji prasowej postępowanie Schaefflera jako egoistyczne i nieodpowiedzialne. Zapowiedział walkę w obronie niezależności firmy.
60-latek Wennemer należy do grona najbardziej twardych szefów w Niemczech, jest bezlitosny, gdy idzie o cięcie kosztów czy przenoszenie produkcji za granicę.
Jednak firmie rodzinnej z Bawarii, trzykrotnie mniejszej od Continentala, udało się zepchnąć go do defensywy. Niespodziewanie złożyła wrogą ofertę przejęcia producenta za 11,3 mld euro. Schaeffler zapewnił sobie wcześniej 36 proc. kapitału Conti poprzez opcje na akcje kupione bezpośrednio albo za pośrednictwem dziewięciu banków. W ten sposób Bawarczycy ominęli obowiązujący w Niemczech przepis o konieczności ujawniania stanu posiadania powyżej 5 proc. udziałów.
Oferta Schaefflera została odrzucona natychmiast, bez wahania. – Wcale nie oddaje prawdziwej wartości Continentala, nie budzi zaufania i nie zawiera żadnej przekonywającej logiki przemysłowej – uzasadniono w Hanowerze. Ponadto depcze prawa akcjonariuszy. Schaeffler zaoferował po 69,37 euro w gotówce za akcję, tymczasem są one warte ponad 73 euro.Continental zwrócił się do urzędu kontroli finansowo-giełdowej BaFin o pomoc i przyjrzenie się wszystkim transakcjom typu swap dokonanym przez Schaeffler Gruppe.
afp, dpa, reuters