– Telekomunikacja Polska we właściwy sposób kalkuluje koszty działania – orzekli wczoraj audytorzy Ernst & Young. Od kalkulacji zależą hurtowe stawki, po jakich konkurenci mogą korzystać z sieci Telekomunikacji Polskiej i po jakich kosztach świadczą usługi jej klientom.
W interesie rywali TP jest, aby stawki te były jak najniższe. W interesie TP na odwrót. Od kilku lat spółka dowodzi, że Urząd Telekomunikacji Elektronicznej ustala hurtowe stawki poniżej jej kosztów. I wykazuje to w kolejnych sprawozdaniach regulacyjnych. Dwa lata temu UKE odrzucił błędny jego zdaniem audyt. W ubiegłym roku uznał wprawdzie, że jest formalnie poprawny, ale że raport TP nie zawiera kompletu danych, które pozwalają na weryfikację kosztów. I obstawał przy starych stawkach hurtowych. Jak będzie w tym roku?
– Musimy mieć czas na zapoznanie się audytem – mówi Anna Streżyńska, szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Z ubiegłorocznego raportu TP wynikało, że hurtowe ceny powinny wzrosnąć od 10 do 250 proc. – To położyłoby nasz biznes – mówi przedstawiciel jednego z operatorów alternatywnych. W tym roku opinie są bardziej powściągliwe, bo nikt dokładnie jeszcze nie wie, co zaproponowała TP.
– Wierzymy, że TP wyciągnęła wniosek z losów poprzednich sprawozdań. Mamy nadzieję, że w tym roku nie będzie tak gigantycznych różnic między stawkami obowiązującymi a postulowanymi przez TP – mówi Eugeniusz Gaca, przewodniczący Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. TP nie chce zdradzić, jakie stawki proponuje w tym roku.
– Nie chcemy podawać tego do publicznej wiadomości dopóki UKE sam nie zapozna się z audytem – mówi Maciej Rogalski, szef Departamentu Regulacji w Telekomunikacji Polskiej.