Zgodnie z unijną dyrektywą 2003/59 WE dotychczasowi zawodowi kierowcy będą musieli w najbliższych pięciu latach odbyć szkolenie zawodowe trwające 36 godzin, natomiast każdy świeżo upieczony kierowca, który chce prowadzić autobus, od 10 września musi mieć zaliczone szkolenie zwane kwalifikacją wstępną. Za rok taki sam obowiązek będzie dotyczył także młodych kierowców samochodów ciężarowych.
W Polsce Ministerstwo Infrastruktury w wydanym rozporządzeniu wymaga odbycia 280 godzin szkoleń, a więc maksymalnej liczby, natomiast w sąsiednich krajach szkolenie trwa tylko 140 godzin, czyli minimalną dopuszczoną przez dyrektywę liczbę. Kwalifikacja wstępna niezależnie od kraju, w którym była wystawiona, ważna jest w całej Unii.
Dlatego niemieckie i litewskie firmy zachęcają polskich kierowców do uczestnictwa w szkoleniach, które są o połowę tańsze niż w Polsce. Czeskie ośrodki proponują kursy kosztujące około 3 tys. zł, gdy w Polsce kandydat na zawodowego kierowcę będzie musiał zapłacić prawie 8 tys. zł, czyli dziesięć razy więcej niż za obecnie dopuszczający do pracy za kółkiem certyfikat kwalifikacji zawodowych.
Szef Ośrodka Szkolenia warszawskich Miejskich Zakładów Autobusowych Henryk Chrościcki szacuje, że prowadzone w jego zakładzie kursy kwalifikacji wstępnych będą trwały ok. trzech miesięcy. – Prawodawca ustalił, że godzina lekcyjna trwa 60 minut, co dodatkowo wydłuża zajęcia i podnosi ich cenę – dodaje Chrościcki.
Departament Transportu Drogowego Ministerstwa Infrastruktury spóźnił się z opracowaniem rozporządzeń dotyczących przygotowania instruktorów i ośrodków szkoleń. Rozporządzenie określające sposób szkolenia zawodowych kierowców, w tym program prowadzony w ośrodkach szkolenia zawodowych kierowców i doskonalenia techniki jazdy samochodem (ODTJ), ukazało się dopiero 2 lipca tego roku! – Nie było wiadomo, jak ODTJ ma wyglądać, a nikt nie zainwestuje kilkudziesięciu milionów złotych w obiekt, który może okazać się nieprzydatny – mówi dyrektor szkoły bezpiecznej jazdy Test and Training Jerzy Kucharko. W rezultacie – jak zauważa Bohdan Szuszkiewicz ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych – nie ma instruktorów, programów szkoleń, torów i płyt poślizgowych.