Mimo coraz gorszej sytuacji gospodarczej kraju Polacy wciąż chętnie spędzają święta za granicą. Według Instytutu Turystyki liczba wyjazdów turystycznych w grudniu tego roku może w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosnąć o 10 proc. To oznaczałoby, że tegoroczne Boże Narodzenie oraz sylwestra poza krajem spędzi nawet 220 tys. osób.
Te optymistyczne prognozy potwierdzają touroperatorzy. Liczba egzotycznych wycieczek do ciepłych krajów sprzedanych przez biura turystyczne na okres świąt wręcz poszybowała w górę. – Szacujemy, że w stosunku do ubiegłego roku wzrost sięga nawet 70 proc. – mówi Piotr Henicz, dyrektor sprzedaży i marketingu w biurze podróży Itaka.
Skąd taki skok? Impulsem miał być duży popyt na tego typu wyjazdy w ubiegłym roku. Ponieważ rynek tych usług rósł w ostatnich dwóch latach w tempie ok. 40 proc. rocznie, biura przygotowały na obecne święta odpowiednio więcej propozycji. – Znacznie wzbogaciliśmy ofertę, dzięki czemu na wyjazd zdecydowała się większa liczba osób – tłumaczy Jacek Dąbrowski, dyrektor ds. finansów biura podróży Triada. Biuro szacuje, że jego tegoroczne przychody zwiększą się rok do roku o ponad 60 proc. i przekroczą pół miliarda zł.
Świątecznym przebojem okazały się drogie wyjazdy. Nie brakło chętnych na dziewięć dni w pięciogwiazdkowym hotelu w meksykańskim Cancunie za 9 tys. zł, na ośmiodniową wyprawę do Varadero na Kubie za 8 tys. zł, czy na spędzenie dwóch tygodni na indyjskim Goa za niecałe 10 tys. zł. Tak dalekie wyjazdy można było jednak kupić znacznie taniej. Tygodniowa wyprawa do Kenii rozpoczynająca się tuż po świętach kosztuje w jednym z biur ok. 3 tys. zł, a tydzień w Brazylii z wylotem w drugim dniu Bożego Narodzenia jedynie 2,8 tys. zł. Tyle samo kosztuje przeciętna wycieczka w rejony znacznie bliższe – do Egiptu czy Maroka.
Touroperatorzy jednak ostrzegają, że na przyszłe święta wyjazdy będą o 25 – 30 proc. droższe. Zakładają bowiem, że popyt w przyszłym roku nie będzie już tak szybko rósł z powodu kryzysu. – Biura będą musiały dostosować się do sytuacji i zmniejszą liczbę ofert. Nie będzie już tak dużej konkurencji – twierdzi Henicz. To oznacza, że organizatorom wycieczek braknie motywacji do obniżania cen.