Obecnie ze Wschodu płynie do Polski o 24 proc. mniej surowca. Umowa ze szwajcarsko-ukraińsko-rosyjską spółką RosUkrEnergo została podpisana w listopadzie 2006 roku i obowiązuje do końca tego roku.
Ubiegłotygodniowe spotkanie premiera Donalda Tuska z Władimirem Putinem w Davos nic nie zmieniło w relacjach polsko-rosyjskich przynajmniej jeśli chodzi o dostawy gazu do naszego kraju. Jako dowiedziała się „Rz”, władze PGNiG nadal nie mają żadnego sygnału od rosyjskiego Gazpromu, że jego szefowie są gotowi rozmawiać o przejęciu zobowiązań swojej spółki – RosUkrEnergo. A ta powinna w ciągu roku dostarczyć Polsce ok. 2,5 mld m sześc. gazu przez Ukrainę. Od początku roku tego nie robi, choć formalnie konflikt gazowy między Moskwą a Kijowem zakończył się w połowie stycznia.
Według informacji „Rz” od tego czasu szefowie PGNiG wysłali kilka pism w tej sprawie do wiceprezesa Aleksandra Miedwiediewa, który odpowiada w Gazpromie za eksport surowca. Odpowiedź jednak nie nadeszła. Wydawało się, że przełom może przynieść najpierw spotkanie w Moskwie zespołu międzyrządowego lub ostatnie rozmowy obu premierów.
Tymczasem do Polski przez Ukrainę płynie o połowę mniej gazu, niż wynikałoby to z umów handlowych, a bez zakłóceń odbywa się tylko import przez Białoruś. To oznacza, że Gazprom wywiązuje się z wieloletniego kontraktu z PGNiG, ale nie bierze odpowiedzialności za umowę RosUkrEnergo, choć jest właścicielem 50 proc. akcji tej spółki. Władze rosyjskiego koncernu kilka miesięcy temu obiecały, że w przypadku kłopotów czy likwidacji RosUkrEnergo przejmą jej zobowiązania kontraktowe. A właśnie decyzja o jej rozwiązaniu to efekt niedawnych uzgodnień premierów Julii Tymoszenko i Władimira Putina kończących konflikt gazowy.
PGNiG jako klient RosUkrEnergo ma niewielkie szanse zmiany sytuacji. Może tylko wystąpić do międzynarodowego arbitrażu o to, by przyznał odszkodowanie. Nieoficjalnie wiadomo, że władze polskiej firmy poważnie rozważają możliwość złożenia pozwu. Poza tym mogą wstrzymać płatność dla RosUkrEnergo za ostatnie grudniowe dostawy. Spółka nie ujawnia jednak, czy już na ten krok się zdecydowała.