Od wczoraj do Polski płynie więcej błękitnego paliwa przez Ukrainę. Stało się to możliwe, gdy rada dyrektorów Gazpromu zaakceptowała kontrakt z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem na dodatkowe dostawy 1 mld m sześc. gazu do końca września.
Obie strony parafowały dokument na początku maja, ale pomimo obietnic Rosjanie opóźniali jego wykonanie. Dopiero po rozmowie telefonicznej Waldemara Pawlaka z wicepremierem Sergiejem Szmatko strona rosyjska zaczęła dostawy.
[wyimek]300 mln dol. warta jest szacunkowo umowa na dodatkowe dostawy gazu od Gazpromu [/wyimek]
Gaz trafi najpierw do magazynów, a zimą do odbiorców. Wczoraj wiceprezes PGNiG Sławomir Hinc powiedział „Rz”, że na razie trudno ocenić, czy dzięki tej umowie z Gazpromem wystarczy gazu do pełnego pokrycia krajowego zapotrzebowania w tym roku. Wcześniej szefowie spółki informowali, że może zabraknąć od 400 do 500 mln m sześc. gazu, przy zużyciu rocznym szacowanym na ok. 14 mld m sześc. – Wszystko zależy od popytu na rynku, na który wpływa zarówno pogoda, jak i sytuacja gospodarcza – dodał wiceprezes.
Rosjanie zgodzili się sprzedać Polsce tylko miliard metrów sześc. surowca, choć gdyby – jak wielokrotnie zapewniali – przejęli rzeczywiście zobowiązania spółki RosUkrEnergo wobec Polski, to dostawy wyniosłyby w tym roku ponad 2 mld m sześc.