Już połowa firm dłużej niż pół roku temu dostaje swoje należności od kontrahentów. Przeciętnie czekają na zapłatę półtora miesiąca. Czas otrzymywania należności wydłużył się więc z miesiąca pod koniec 2008 roku do 44 dni teraz – wynika z czerwcowego badania kondycji przedsiębiorstw przeprowadzonego przez PKPP Lewiatan.
– Największy jest to problem dla firm średnich, bo na opóźnienia w płatnościach skarży się ponad 60 proc. z nich, a przeciętnie na zapłatę czekają 54 dni. One też mają najbardziej utrudniony dostęp do kredytów – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert PKPP Lewiatan. Zwraca jednak uwagę, że zatory jak dotąd nie zagrażają płynności firm, bo ta przeciętnie w pierwszym kwartale wynosiła powyżej 31 proc.
Jednak są branże, w których utrata płynności jest bardziej realna niż w pozostałych dziedzinach gospodarki. To przede wszystkim firmy zajmujące się przetwórstwem przemysłowym, gospodarką magazynową, łącznością oraz budowlane.
– Najlepiej ze ściąganiem należności radzą sobie mikrofirmy. To zapewne efekt konserwatywnej polityki zarządzania płynnością – dodaje Krzysztoszek.
– Te spółki w czasie osłabienia gospodarczego zaczynają współpracę z innymi przedsiębiorstwami po otrzymaniu zaliczki, a często dopiero po uregulowaniu dużej części zapłaty – mówi ekspert Lewiatana. Z badania wynika, że w zeszłym roku mikrofirmy dostawały zapłatę po 25 – 26 dniach, a teraz po 34 od wystawienia faktury.