O przyspieszeniu sprzedaży części cywilnej mówi się w Hucie Stalowa Wola od kilku dni. Rząd rozważa prywatyzację zakładów produkujących maszyny budowlane jeszcze w tym roku.
– Tylko wsparcie marketingowe i technologiczne silnego partnera zagwarantuje w przyszłości rozwój HSW – mówi Ryszard Kardasz, przewodniczący rady nadzorczej huty. Jeszcze dwa, trzy lata temu, w szczycie budowlanej koniunktury, sama zapowiedź prywatyzacji HSW wywoływała zainteresowanie branżowych liderów: amerykańskiego Tereksa, angielskiego JCB czy koreańskiego Hyundaia. Dziś o tak zdeterminowanych inwestorów trudniej.
– HSW jest atrakcyjna zwłaszcza dla tych globalnych koncernów, które szukają producenta komplementarnego sprzętu – uważa prezes huty Krzysztof Trofiniak. Zainteresowany jest więc np. koreański koncern maszynowy Doosan, z którym recesja obeszła się łagodnie i który kontynuuje ekspansję w Azji i na Dalekim Wschodzie. Zastój na eksportowych rynkach, zwłaszcza tych tradycyjnych w Rosji, Kazachstanie, Uzbekistanie, to główna przyczyna obecnych kłopotów cywilnych zakładów w Stalowej Woli. Na polskim rynku mniejsze koparki i koparkoładowarki sprzedają się w tym roku coraz lepiej. Jest szansa, że HSW uzyska za nie w 2009 r. 70 mln zł, co oznacza utrzymanie ubiegłorocznego poziom sprzedaży.
Paradoksalnie, mimo kryzysu w całej polskiej branży zbrojeniowej to Centrum Produkcji Wojskowej HSW stanowi dziś o sile i innowacyjności huty. Dzięki rządowej pożyczce i zamówieniom huta dostarczy armii w tym roku broń za 130 mln zł, czyli dwa razy więcej niż w 2008 r. W tym roku HSW sprzeda armii 24 wyrzutnie rakiet Langusta i pierwsze elementy systemu artyleryjskiego z haubicami Krab. Pełny portfel wojskowych zamówień ma też huta na przyszły rok. – Zadziałał specjalny rządowy program wpierania HSW – mówi Bartosz Kopyto, rzecznik firmy.
Mimo optymistycznych prognoz w spółce nadal trwa restrukturyzacja. Na roczny urlop z gwarancją ponownego zatrudnienia przejdzie wkrótce 300 osób.