Pomoc publiczna uzyskana przez Stocznię Gdańsk w latach 2005 – 2007 wyniosła 250 mln zł – wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli o wynikach restrukturyzacji i prywatyzacji branży, do którego dotarła „Rz”.
Na tę (nominalną) kwotę składa się 86,5 mln zł, na które powoływała się „Solidarność” Stoczni Gdańsk w toczącym się w prokuraturze sporze z premierem Donaldem Tuskiem. Wspomniane 86,5 mln zł obejmuje dokapitalizowania, przejęcia pożyczek i zobowiązań. Ale trzeba do niej doliczyć także 148,25 mln zł gwarancji KUKE, które formalnie kierowane były do grupy Stoczni Gdynia jeszcze przed wydzieleniem z niej gdańskiego zakładu. Dotyczyły jednak statków budowanych w Gdańsku. Łączniew latach 2005 – 2007 Stocznia Gdańsk dostała więc 234,73 mln zł rządowego wsparcia.
Raport NIK jednoznacznie potwierdza więc wcześniejsze wyliczenia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na które powoływał się premier Donald Tusk, mówiąc o 700 mln zł nominalnej pomocy publicznej dla gdańskiego zakładu między 1 maja 2004 r. a 31 lipca 2008 r. Jeśli do 507,5 mln zł gwarancji KUKE dla Stoczni Gdynia, z których korzystała Stocznia Gdańsk w tym okresie, doliczymy jeszcze 191,4 mln zł innej pomocy publicznej (pożyczki, dokapitalizowanie etc.), otrzymamy właśnie blisko 700 mln zł.
Związkowcy, mówiąc o 86,5 mln zł nominalnej pomocy, bazowali jedynie na wystąpieniu pokontrolnym NIK z grudnia 2008 r. opierającym się na wynikach kontroli w samej Stoczni Gdańsk w latach 2005 – 2007. Tymczasem w księgowości stoczni nie odnotowywano innej pomocy, zwłaszcza gwarancji KUKE udzielanych całej grupie Stoczni Gdynia. Zapisy o tych dodatkowych środkach „znalazły się” dopiero podczas kontroli w Stoczni Gdynia, Ministerstwie Skarbu i UOKiK.
Poza wyliczeniem kwot dotacji, jakie uzyskała gdańska stocznia, ponad 100 stron raportu NIK pokazuje pogłębiającą się z roku na rok zapaść polskiego przemysłu stoczniowego. Podstawowy wniosek: o działaniach kolejnych rządów i instytucji wobec stoczni w nikłym stopniu decydowały prawa ekonomii. W olbrzymim natomiast – polityka i względy społeczne. Ekipy rządzące zasilały stocznie publicznymi pieniędzmi, by za wszelką cenę utrzymać bieżącą produkcję. Nie przejmowano się natomiast rozróżnianiem, które działania – jak pożyczki, gwarancje KUKE czy dokapitalizowania – były czysto komercyjne, a które stanowiły niedozwoloną przez Brukselę pomoc publiczną. Finał mógł być tylko jeden: negatywna decyzja Komisji Europejskiej z listopada 2008 r. wobec zakładów w Gdyni i Szczecinie.