W polskiej energetyce szykuje się w tym i przyszłym roku prawdziwa wyprzedaż. Minister skarbu Aleksander Grad (PO) chce sprzedać inwestorom branżowym trzy z czterech państwowych grup, czyli Eneę, Energę Gdańsk i Taurona. Sprzedaż, gdyby się powiodła, pozwoli zasilić budżet kwotą ponad 25 mld zł.
Ale wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak (PSL) uważa, że to nie jest dobry pomysł. – Jestem przeciwny wyprzedaży, która wydziedziczyłaby nas z dorobku tych ostatnich 20 lat – mówił w wywiadzie dla „Rz”.
Dodał, że należy wyciągnąć wnioski z prywatyzacji banków w czasie rządów AWS. – Wówczas nastąpiła wyprzedaż banków dla globalnych korporacji i teraz jesteśmy u nich po prośbie. Możemy liczyć tylko na BGK i PKO BP (...). To powinna być też mocna lekcja do rozważenia w kontekście sektora energetycznego. Jak możemy sobie wyobrażać bezpieczeństwo energetyczne, jeśli teraz nastąpi wyprzedaż kapitałowa tych kluczowych firm? – stwierdził wicepremier.
Istotną przeszkodą na drodze do sprzedaży państwowych firm energetycznych bez aprobaty koalicjanta będzie fakt, że wciąż obowiązuje rządowa strategia dla sektora, w której zapisano, iż Skarb Państwa pozostawi sobie kontrolę nad Tauronem i Energą i spółki te trafią na giełdę.
Z informacji „Rz” wynika, że choć kilka miesięcy temu szef resortu skarbu wysłał do zaopiniowania ministrowi gospodarki propozycje zmiany koncepcji prywatyzacji spółek energetycznych, to dotąd nie dostał żadnej odpowiedzi. Blokada ludowców jest już więc na tak wstępnym etapie.