Wczoraj w nocy naszego czasu, po wielogodzinnym posiedzeniu rada nadzorcza GM ostatecznie postanowiła, że nie pozbędzie się Opla/Vauxhalla. Zapowiedziała także głęboką restrukturyzację koncernu.
— Wkrótce przedstawimy nasz plan rządowi niemieckiemu i władzom pozostałych krajów, gdzie Opel ma fabryki. Mamy nadzieję, że spotka się od z życzliwym zainteresowaniem - napisał w specjalnym oświadczeniu Fritz Henderson, prezes GM.
— Zdajemy sobie sprawę z tego, jak skomplikowana jest teraz sytuacja i jak długo zastanawialiśmy się nad wyborem inwestora. Niemniej jednak naszym naszym celem jest zapewnienie najlepszego rozwiązania tak dla naszych klientów, jak i pracowników, dostawców i dilerów. Jest to również najtańsze rozwiązanie — zapewnia Henderson.
Na razie wiadomo, że na restrukturyzację Opla GM potrzebuje 3 mld euro. To o 1,5 mld mniej, niż konsurcjum Magna/Sbierbank i o 200 mln taniej, niż potrzebował fundusz inwestycyjny RHJ. GM poinformował również, że zamierza blisko współpracować z europejskimi związkami zawodowymi, aby wspólnie przygotować ich wkład w restrukturyzację.
Henderson nie ukrywa, że podjęcie wczorajszej decyzji było możliwe z powodu zdecydowanej poprawy sytuacji na rynku motoryzacyjnym - tak w USA, jak i w Europie, gdzie Opel ostatnio zwiększył swój udział do 9,1 proc. Sam GM jest w lepszej sytuacji finansowej, niż wiosną, kiedy musiał podjąć decyzję o poszukiwaniu chętnego na Opla. Wczoraj podano, że GM sprzedał w październiku na amerykańskim rynku 177,6 tys. aut, o 4,1 proc. więcej niż rok wcześniej. To pierwszy wzrost sprzedaży koncernu w USA od stycznia 2008 roku.