Od początku roku do funduszy inwestujących w denominowane w lokalnych walutach obligacje skarbowe gospodarek wschodzących wpłynęło netto 16,9 mld dol. (53 mld zł). Tymczasem w całym rekordowym pod tym względem 2007 r. było to 5 mld dol. – podała firma analityczna EPFR Global.

Zainteresowanie inwestorów papierami dłużnymi państw rozwijających się tłumaczy to, że będą się one w najbliższych latach rozwijały znacznie szybciej niż gospodarki uprzemysłowione. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że stopa wzrostu PKB w tych grupach krajów wyniesie w tym roku odpowiednio 6,8 i 2,8 proc.

W efekcie w państwach rozwijających się stopy procentowe są znacznie wyższe niż na Zachodzie. W żadnym z krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) koszt pieniądza nie jest niższy niż 4,5 proc. Tymczasem w USA, strefie euro, Japonii i Wielkiej Brytanii jest on równy bądź niższy niż 1 proc. Różnice te bezpośrednio przekładają się na oprocentowanie obligacji. Dodatkowo sprawiają, że waluty państw rozwijających się szybko się umacniają wobec głównych jednostek płatniczych.

– W związku z problemami rozwiniętych państw dywersyfikacja portfeli w kierunku rynków wschodzących to dobra strategia – uważa Anton Hauser z Erste Sparinvest w Wiedniu. Inwestorów przekonuje zwłaszcza niski poziom zadłużenia krajów rozwijających się. W efekcie satysfakcjonuje ich rentowność obligacji tych państw tylko o 2,7 pkt proc. wyższa niż w przypadku obligacji zachodnich – wskazuje indeks EMBI+. W minionych dwóch latach różnica ta wynosiła średnio 4,2 proc.