Choć zawarcie polsko-rosyjskiego porozumienia gazowego ciągle się opóźnia, to jednak wicepremier Waldemar Pawlak liczy, że PGNiG zdoła się z Gazpromem jeszcze porozumieć w tym roku co do obniżki cen rosyjskiego gazu. W grę wchodzi co najmniej kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie.
Strona polska chciałaby, by – tak jak dla innych państw – Gazprom zgodził się kalkulować cenę w odniesieniu nie tylko do notowań ropy, ale też bieżących transakcji na rynku gazowym. Przekonanie Rosjan do rozmów o cenie będzie jednak trudne, już w maju wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew zapowiedział, że nie jest nimi zainteresowany. A fakt, iż polski rząd ma wątpliwości do uzgodnionego w styczniu porozumienia gazowego, też nie ułatwi negocjacji. Najwcześniej możliwe są w październiku.
A jest o co walczyć, bo nawet 5-proc. obniżka oznaczałaby dla PGNiG roczne oszczędności rzędu ok. 140 mln dolarów.
Pozytywnym sygnałem dla Polski, zwiększającym szanse na negocjacje, jest zgoda Gazpromu na obniżenie ceny dostaw do Latvijas Gaze. Kilka dni temu władze Łotwy ogłosiły, że obniżka wejdzie w życie od listopada. Tyle że Łotyszom wynegocjowanie zmian zajęło ponad siedem miesięcy. Gdyby w przypadku Polski było podobnie, efekty potencjalnej obniżki odczulibyśmy dopiero w połowie 2011 r.
Wielu ekspertów podkreśla, że Gazprom będzie zmuszony do zmiany formuł cenowych i dopasowania ich do bieżących cen gazu, zwłaszcza za dostawy dla tych krajów, które mają inne – alternatywne wobec Rosji – możliwości importu. Dlatego nie jest zaskoczeniem kolejny wniosek niemieckiego koncernu E.ON Ruhrgas do Gazpromu o obniżkę cen. Przedstawiciele rosyjskiego giganta natychmiast zapewnili, że nie ma rozmów na ten temat.