1,2 mln zł łapówek – przynajmniej tyle, według Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, miało wziąć dziesięciu prezesów spółek i dyrektorów kopalń od firm, które kooperowały z branżą. Pieniądze szły do kieszeni dyrektorów i prezesów w zamian za uprzywilejowanie i zapewnienie ciągłości dostaw oraz opłacanie faktur poza kolejką. Przestępstwa dotyczą lat 2003 – 2007.
Skala zarzutów i lista nazwisk podejrzanych wstrząsnęła branżą, bo zarzuty postawiono urzędującym prezesom wielkich koncernów. W ciągu dwóch dni Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zrobiła przeszukanie w 40 miejscach: siedzibach firm węglowych i kopalń, w domach podejrzanych.
Podejrzanym grozi do pięciu lat więzienia. Prokuratura nie zdecydowała o tym, jakie sankcje zastosuje wobec podejrzanych. Najprawdopodobniej będą to wielotysięczne kaucje.
[srodtytul]Zarzuty wielkiego kalibru[/srodtytul]
Zarzut przyjęcia największej na razie łapówki – 600 tys. zł – postawiono Leszkowi J., byłemu wieloletniemu szefowi Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ta firma jest największym w Unii Europejskiej producentem węgla koksującego, bazy do produkcji stali. W latach najlepszej koniunktury jej przychody sięgają nawet 6 mld zł, a zyski przekraczają 0,5 mld zł. Obecnie jest on prezesem Grupy Kapitałowej Gwarant – tej, do której należała fabryka maszyn Ryfama, którą w tym roku przejął giełdowy producent maszyn górniczych Kopex.