Wczoraj Białoruś zapowiedziała, że podnosi od lutego cła tranzytowe rosyjskiej ropy. Mają wzrosnąć o 12,5 proc. W odpowiedzi Rosjanie, jak donosi portal reuters.com, wstrzymali dostawy ropy i produktów naftowych. Domagają się podwyżki ceny ropy dla Białorusi o 45 dol/t. Mińsk na podwyżkę się nie godzi, bo w kasie państwa dramatycznie brakuje dewiz.
Największymi dostawcami ropy na Białoruś jest Łukoil, Surgutnieftiegaz (oba prywatne) i państwowa Rosnieft. Przez cały 2010 r Łukaszenko próbował wymóc na Rosji dostawy taniej ropy (bez cła eksportowego). Zaczął nawet kupować drogą ropę z Wenezueli. Rosjanie ustąpili w końcu roku, godząc się, by w 2011 Białoruś dostawała tańszą ropę. Dzięki temu rząd w Mińsku zaoszczędzi ok. 4 mld dol. Widać tego było mało, bo Mińsk podniósł taryfy na tranzyt.
- Cena spotowa ropy marki Urals wynosi w porcie w Rotterdamie ok. 696 dol./t. Białoruś dostanie ją po ok. 360 dol./t. - zwraca uwagę w wypowiedzi dla „Wiedomosti” Denis Borysow analityk Banku Moskwy.
Białoruskie rafinerie 80 proc. ropy kupują w Rosji. Mają zapasy do końca miesiąca. Co dalej, nie wiadomo. Rosyjski rząd twierdzi, że porozumieć powinny się koncerny po obu stronach.