Nowa mapa fotoradarów ma poprawić bezpieczeństwo na polskich drogach. Zaczyna właśnie powstawać, a ma być gotowa za rok. Minister infrastruktury podał zasady i warunki, jakim odpowiadać ma nowa lokalizacja urządzeń rejestrujących prędkość. Wiadomo, że fotoradary będą montowane w pobliżu wybranych szkół, domów kultury, kin, parków, kościołów i przystanków. Każdy z nich będzie poprzedzony znakiem D-51 – automatyczna kontrola prędkości. Wszystko po to, by poinformowany o fotoradarze kierowca zdjął nogę z gazu.
– Jesteśmy w trakcie przejmowania urządzeń od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostard, gromadzimy także dane o lokalizacji masztów będących w użytkowaniu policji i straży miejskiej. Kiedy je zbierzemy i znana będzie faktyczna liczba urządzeń na polskich drogach, zaczniemy analizować miejsca, w jakich fotoradary pozostawić – mówi „Rz” Macin Flieger z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. – Proponując lokalizacje, będziemy kierować się wytycznymi ministra infrastruktury – zastrzega Flieger.
Zanim maszt z urządzeniem stanie w konkretnym miejscu, konieczna będzie szczegółowa analiza dopuszczalnej prędkości na drodze, rzeczywistej prędkości, z jaką poruszają się auta w danym miejscu, warunków widoczności, sąsiednich obiektów i kategorii drogi, na której fotoradar ma się pojawić. W tym samym czasie z polskich dróg usuwane będą urządzenia o konstrukcji technicznej lub wykonaniu uniemożliwiających rejestrację wykroczeń. Krótko mówiąc, znikną atrapy.
O legalnych urządzeniach informować ma nie tylko znak D-51. Minister chce, by fotoradary lub ich obudowy pokryć fluoroscencyjnym materiałem odblaskowym w kolorach pomarańczowym i żółtym. Pamiętać trzeba, że nie muszą być oznakowane miejsca, w których zatrzymywani będą kierowcy przejeżdżający np. na czerwonym świetle.
[ramka]